Skrócony weekend lekiem na całe zło?

Formuła 1 kombinuje jak sprawić, żeby weekendy Grand Prix były ciekawsze. Już wiemy, że w trakcie trzech przyszłorocznych, sprawdzone zostaną wyścigi kwalifikacyjne, o czym możecie przeczytać tutaj.

Tymczasem Tajfun Higibis stworzył dwudniowy weekend Grand Prix i pokazał, że ma to swoje plusy. Piątkowe treningi przebiegły bez żadnych problemów. Mieliśmy dwie 90-minutowe sesje. Sobotni trzeci trening został anulowany, a wyścig i kwalifikacje miały miejsce w niedzielę.

Oczywiście, gdyby skrócić faktycznie weekend bez pomocy pogody, to pewnie wszystko odbywałoby się w sobotę i niedzielę. Jakie były natomiast plusy takiej sytuacji?

W piątek przeważnie zawodnicy wykonują po dwa dłuższe przejazdy w każdej sesji. Przez to, aż tyle nie dzieje się na torze. W Japonii mieliśmy po trzy przejazdy w sesjach treningowych i na torze była akcja przez całe 90 minut.

Lewis Hamilton powiedział: "To był o wiele lepszy piątek, ponieważ normalnie mamy tylko dwie opony na sesję. Mogliśmy przejechać więcej okrążeń, ponieważ używaliśmy opon z sobotniego treningu."

W niedzielę jedyny problem z kwalifikacjami i wyścigiem tego samego dnia jest taki, że jak zawodnik rozbije swój bolid, to potem może być problem z jego złożeniem, ale jak pokazali mechanicy Williamsa, nawet ta sztuka może się udać. Z drugiej strony nie wiem, czy dużo kibiców miałoby czas na oglądanie przed telewizorami porannej sesji kwalifikacyjnej, a potem jeszcze wyścigu.

Daniel Ricciardo zwrócił uwagę, że przy dwudziestu dwóch wyścigach w przyszłym roku, tylko dwa dni weekendu F1 byłyby wielką korzyścią dla mechaników. W ten sposób dzień później mogliby przyjeżdżać na tor.

Tylko czy Liberty Media i organizatorzy wyścigów, którzy płacą miliony za Grand Prix, byliby szczęśliwi? Czy fani zgodziliby się płacić dzisiejsze ceny za krótszy weekend? Moim zdaniem tu byłby pewnie największy problem.

Liberty nie zaakceptuje mniejszych opłat za krótszy weekend, chyba że dodadzą kolejne wyścigi do kalendarza. Telewizje też chciałyby mniej płacić za mniejszą ilość sesji. Więc skrócenie weekendu byłoby raczej jednoznaczne z dodaniem kolejnych rund do kalendarza.

Jest jeszcze jeden pomysł. F1 jeździłaby w piątek i niedzielę, a w sobotę na torze oglądalibyśmy F3 i F2. W ten sposób to niższe serie miałyby dzień, w którym byłyby w centrum uwagi.

Formuła 1 rozpaczliwie stara się uatrakcyjnić show, dwudniowe weekendy mają o wiele większy sens niż sztuczki z kwalifikacjami, ale szanse na zmiany moim zdaniem są małe. Jak ktoś nie widział, to poniżej zobaczcie, jak zmniejszyły się trybuny w Japonii w ostatnich 20 latach.