Desperacja Red Bulla, czyli gry silnikowe


Dzisiaj na blogu troszkę dłuższy tekst. Karol z www.cyrkf1.pl napisał gościnny post dotyczący jednostek napędowych i wszystkiego co z nimi związane. Jak zawsze możecie liczyć na wiele ciekawych informacji, dlatego zapraszam do lektury.

Nieudana konstrukcja nowej jednostki napędowej Renault przekreśliła szanse Red Bulla na kontynuowanie dominacji w Formule 1. Red Bull ustami szefów zespołu, Christiana Hornera i Helmuta Marko w ciągu ostatnich kilku tygodniach sypie kolejnymi pomysłami dotyczącymi zmian w regulaminie, aby umożliwić sobie ponowny powrót na szczyt. Oficjalnie można powiedzieć, że Red Bull zastąpił Ferrari w roli lidera politycznej strony F1. W końcu gdy w czystej rywalizacji się nie udało, to trzeba zmienić regulamin.

Ferrari zdecydowanie w ostatnim czasie się wyciszyło. To już nie te czasy, gdy Luca di Montezemolo systematycznie co kilka lat groził odejściem F1, dzięki czemu otrzymywali kolejne przywileje. Montezemolo już nie ma w Ferrari. Jego następca, Sergio Marchionne nie wydaje się mocno zaangażowany w F1. Nowy szef zespołu, Marco Mattiacci nie należał do szczególnie rozgadanych osób i po kilku miesiącach został zwolniony. Jego następca, czyli Maurizio Arrivabene prawdopodobnie będzie bardziej aktywny. Po to m.in. został zatrudniony, aby Ferrari znowu liczyło się w polityce. Ale przy ich obecnej formie i ilości przywilejów już więcej nie dostaną. A raczej mogą tracić, jeśli problemy mniejszych ekip nie ustaną.

Zasady rozwoju silników

Jednostka napędowa w Formule 1 jest obecnie podzielona na tak zwane tokeny, jest ich w sumie 66. Dzielą się one na trzy kategorie: 1, 2 i 3. Co roku producent silnika ma możliwość jego modyfikacji. Aby ograniczyć koszty z tym związane i liczbę zmian stosuje się limit tokenów do wykorzystania. Przed sezonem 2015 każdy producent ma możliwość wykorzystania 32 tokenów. A więc istnieje możliwość wymiany prawie połowy silnika, bo 48%. Liczba tokenów będzie co roku zmniejszana. Równocześnie zamrażane na stałe będą niektóre elementy silnika, od 2015 roku 5 tokenów. Jednocześnie każdy producent musi przed sezonem przedstawić jednostkę napędową do homologacji przez FIA. Później można tylko dokonywać w niej zmian, które niosą za sobą obniżenie kosztów, wzrost bezpieczeństwa lub zwiększenie niezawodności. W tym roku wszyscy producenci zmodyfikowali swoje silniki w trakcie sezonu wykorzystując ten przepis. A także opracowywali poprawki w oprogramowaniu i paliwie. Więc rozwój nie jest tak ograniczony jak wynika ze słów Red Bulla.

Desperacja Red Bulla

Według ostatnich plotek desperacja Red Bulla jest związana z tym, że Renault nie poprawi się wystarczająco przed sezonem 2015. A więc limit 48% to dla nich zbyt mało. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że rywale również dokonają kroku naprzód. W przypadku Mercedesa mówi się o 50 koniach mechanicznych więcej w 2015 roku. Renault i Ferrari wcześniej mocno walczyły o zniesienie limitów rozwoju jednostki napędowej w 2015 roku. Były różne pomysły. Kluczowym było wydłużenie czasu zmian w jednostkach napędowych do lipca. Lub też utworzenie w połowie roku okna na dokonanie modyfikacji. Pomysły przepadły, bo Mercedes się nie zgodził. Taka zmiana oznaczałaby wzrost kosztów, co na pewno oznaczałoby ich przerzucenie na klientów. Poza tym teraz regulamin zakłada, że wszyscy klienci jednego producenta korzystają z takich samych silników (w przypadku Renault tak nie jest). Zmiana silników w trakcie sezonu mogłaby oznaczać sytuację, że niektóre z zespołów nie otrzymałyby tych poprawek lub nie byłoby ich na nie stać.

Red Bull zrobił w tym roku bardzo dobry bolid, ale bez jednostki napędowej na poziomie Mercedesa, nie mogli włączyć się do rywalizacji o mistrzostwo. Ale i tak zakończyli sezon z trzema zwycięstwami i wicemistrzostwem wśród konstruktorów. Ale po serii zwycięstw to dla nich zbyt mało. Natomiast ten zespół po kilka latach monolitu podtrzymywanego rosnącym budżetem i sukcesami zaczął się lekko sypać. Odszedł Peter Prodromou – prawa ręka Adriana Newey'a i szef aerodynamiki. Sam Newey od nowego roku odsuwa się od F1 na rzecz innych projektów. Odszedł Sebastian Vettel, za którym do Ferrari już poszło kilkunastu inżynierów Coraz trudniej będzie im się utrzymać w ścisłej czołówce. Ferrari z McLarenem intensywnie się zbroją. Do tego Williams zaskoczył świetną formą i powinien utrzymać się w czołówce.

Więc co robi Red Bull? Proponuje zmiany w regulaminie. Pod pretekstem obniżenia kosztów dla małych zespołów i podniesieniem głośności silników (w stylu Berniego Ecclestone'a cały czas mówią negatywnie o dźwięku silników, gdy większość kibiców już się przyzwyczaiła) chcą poprawić konkurencyjność Renault.

Najpierw proponowali wprowadzenie od 2016 roku silników V6 twin-turbo bez systemów odzyskiwania energii. Teraz natomiast proponują pozostawienie obecnych jednostek spalinowych, ale ze standardowym systemem ERS. Ma być taniej i głośniej. To ERS jest największym problemem Renault i stąd te radykalne propozycje, na które Mercedes się nie zgodzi. Ale proponowanie coraz bardziej radykalnych rozwiązań powoduje, że ewentualny kompromis między producentami będzie bliżej początkowych żądań Red Bulla. A o to im chodzi. W razie głosowania tych zmian na 2016 rok, nie będzie potrzebna jednomyślność, tylko większość głosów. Ale zarówno klienci Mercedesa, jak i Hondy będą przeciw.
Warto też zauważyć fakt, że to Red Bull nawołuje do zmian w regulaminie. Samo Renault już nie. Raczej działają zakulisowo.

Skąd wynikają problemy Renault?

Problemy Renault wynikają z tego, że na ten sezon francuski producent przygotował dwie konfiguracje silnika, a więc mieli de facto dwa zespól fabryczne. Red Bull wielokrotnie podkreślał przed sezonem 2014, że teraz to oni będą zespołem fabrycznym Renault, co da im przewagę bo ściśle ze sobą współpracują. Ale tak nie było. Opracowywano dwie różne konfiguracje silnika: jeden dla Red Bulla, a drugi dla Lotusa. Były spore różnice w systemie chłodzenia, upakowaniu całej jednostki napędowej, systemie ERS, czy wydechu. Gdy na pierwszych testach okazało się, jakie ogromne problemy są z jednostką napędową Renault, to Red Bull przerzucił część inżynierów do Renault i wreszcie zaczęli bardzo ściśle współpracować. Od tego czasu Renault bardzo się poprawiło. Ale poprawki były robione pod konfigurację używana przez Red Bulla. Lotus i Caterham otrzymywali poprawki z opóźnieniem lub wcale.

Trudna sytuacja Renault

Sytuacja Renault może zrobić się nieciekawa i wcale nie można wykluczyć, że francuski producent sam w ciągu 2-3 lat wycofa się z F1. W tej chwili posiadają trzech klientów: Red Bulla z Toro Rosso oraz Caterhama. Cały program silnikowy Renault jest głównie finansowany z wpłat od klientów, przez to ich silniki są najdroższe, m.in. dlatego Lotus przeszedł na silniki Mercedesa. Przyszłość Caterhama wygląda niezbyt ciekawie. Więc mogą zostać tylko z Red Bullem i Toro Rosso.

Ogromne koszty

Mercedes twardo obstaje przy swoim i mówi, że w razie zmiany formuły silnikowej odejdą z Formuły 1. Ale jak mówi Horner: "Co zrobisz? Jeżeli zostawisz wszystko jak jest teraz, prawdopodobnie wypchniesz stąd Renault i jeszcze jeden lub dwa koncerny". Ferrari z F1 nie odejdzie, zobowiązuje ich do tego umowa do 2020 roku, obwarowana wielkimi sankcjami w razie odejścia. Mercedes i Honda również. Więc tylko przyszłość Renault jest zagrożona, ale to też nie stanie się w najbliższych latach. Red Bull musiałby znaleźć dla siebie nowego producenta silników, bo żaden z obecnych w F1 nie sprzeda im swoich jednostek napędowych. A to będzie z roku na rok jest coraz trudniejsze. Poza tym Formuła 1 nieporównywalnie bardziej ucierpiałaby, gdyby odszedł Mercedes niż Renault.

Obecne reguły silnikowe są znane od 2010 roku i mają obowiązywać minimum do 2020 roku. Mercedes wydał na opracowanie swojej jednostki napędowej ponad 0,5 mld euro. Teraz budżet ich działu silnikowego grubo przekracza 100 mln euro rocznie. Honda wchodzi do F1 tylko dlatego, że wprowadzono takie regulacje. I również oni nigdy nie zgodzą się na zmiany forsowane przez Red Bulla.

Jednakże jest jedna zaleta tych pomysłów Red Bulla. Cena za silniki dla małych zespołów wyraźnie by spadła. W tej chwili cena za pakiet silników jest absurdalnie wysoka. Oczywiście, że producenci odbijają sobie poniesione w poprzednich latach wydatki na badania i rozwój, ale ta skala jest zbyt duża. Roczny komplet silników V8 na zespół kosztował poniżej 10 mln $. Teraz w przypadku Renault jest to 28 mln $. Trzeba kupować też skrzynie biegów i paliwo. A mówimy tu o 12 silnikach wraz z systemami odzyskiwania energii: po 5 na kierowcę i 2 na testy. Czyli jedna kompletna jednostka napędowa jest wyceniana na około 2,5 mln $. W przypadku Ferrari i Mercedesa te ceny są nieco niższe. Koszt silników będzie co roku spadać, ale nigdy nie osiągnie stanu z ery silników V8.

Tutaj jest pole do popisu dla FIA. Jean Todt mówił ostatnio, że będą dążyć do obniżenia cen za silniki. Nie po to wprowadzono mnóstwo ograniczeń, w tym te zapobiegające wykorzystaniu lekkich i bardzo drogich stopów metali, aby te ceny były tak wysokie. Niestety skuteczność FIA w obniżaniu kosztów w F1 jest na bardzo niskim poziomie. W tym przypadku powinni być wreszcie nieugięci i wprowadzić maksymalną cenę. Nie widzę innego wyjścia. To najłatwiejszy sposób na ograniczenie kosztów w Formule 1. W końcu to wydatki na silniki stanowią największy procent w budżetach małych zespołów.

Co na nas czeka w 2015 roku?

Nie będzie zmian w regulaminie silnikowym na 2015 rok. Już jest za to zbyt późno. Wszyscy producenci poprawią swoje konstrukcje przez zimę. Ale wszystko wskazuje na to, że Mercedes wciąż będzie najlepszy. Ale ich rywale powinni się zbliżyć. Od tego jak bardzo się zbliżą będą wynikać ewentualne zmiany w regulaminie. Ja spodziewam się, że FIA w pewnym momencie się ugnie (ale najwcześniej w 2016 roku) i pozwoli na pewne zmiany. Być może tylko dla wybranych, aby wyrównać stawkę. Było już tak w 2009, gdy Renault dostało zgodę na poprawki w silniku V8. Bez nich nie byłoby tak okazałej dominacji Red Bulla. Kluczem będzie tu forma Hondy. Jeśli Japończycy zrobią słaby silnik, to w razie głosowania dołącza do grona zwolenników zmian.
Mam nadzieję, że tym razem nic nie zostanie ustalone przy zielonym stoliku. Sukces Mercedesa w tym roku to zasługa najlepszego wykorzystania przepisów. Nie kwestionowano żadnych rozwiązań w ich bolidzie. A w czasach dominacji Red Bulla tak było. Dmuchane dyfuzory, nadmuch spalin, mapowania silnika, elastyczne skrzydła. Red Bull naginał regulamin wykorzystując luki i wprowadzając innowacje.


Post powstał we współpracy z blogiem Cyrk F1

autor: Karol296