Schumacher kontra Häkkinen


W 1996 roku Schumacher przeszedł do Ferrari. Po wielu sezonach bez tytułu mistrzowskiego we włoskim zespole zaczęto wprowadzać daleko idące zmiany. Sytuacja stała się tak trudna, że do motorsportu ściągnięto z powrotem Lucę Montezemolo, mózg odpowiedzialny za sukces Nikiego Laudy w 1975 roku. Montezemolo, bliski współpracownik Gianniego Agnellego, szefa koncernu FIAT, został wybrany na stanowisko prezesa firmy Ferrari w listopadzie 1991 roku. Doskonale rozumiał, na czym polegają wyścigi, a przy tym nie obawiał się delegować obowiązków. Jedną z jego pierwszych decyzji było powierzenie w 1993 roku funkcji szefa zespołu Jeanowi Todtowi. Był to wybór pragmatyczny, ale nie dlatego, że Todt był autorem sukcesów i tytułów mistrzowskich Peugeota w rajdach i wyścigach samochodów sportowych, a dlatego, że był Francuzem. W niektórych kręgach wewnątrz Ferrari decyzja ta zakrawała na herezję.

Następnie Montezemolo sięgnął głębiej do kieszeni Fiata, a także przekonał Marlboro do wyłożenia 16 milionów funtów rocznie, by skusić Michaela Schumachera. Potem Schumacher ściągnął Rossa Brawna, dyrektora technicznego, z którym sięgnął po dwa tytuły mistrza świata w Benettonie. Brawn przeprowadził się wówczas z Anglii do Włoch. Wszystkie elementy układanki znalazły się na swoich miejscach.

Ferrari się zmieniło, choć jak miały pokazać nadchodzące sezony, pod pewnymi względami było wciąż takie samo. Pozostały tradycje oraz związane z nimi oczekiwania. Gdy w sezonie 1996 ekipę nękały awarie i Ferrari częściej wyścigów nie kończyło, niż dojeżdżało do mety, wpływowa włoska „La Gazzetta dello Sport” napisała: „Ten mityczny samochód, który napisał historię wyścigów, zamienił się w samochód cyrkowy, który wybucha w rękach klaunów”.

Ta nieustanna presja dodatkowo podgrzewała emocje w garażu Ferrari, ale obecność Todta i Brawna pomagała je nieco tonować, nawet jeżeli zespół na zewnątrz nadal robił wrażenie ekipy nieustannie będącej na skraju dezorganizacji.

Pod tym względem Ferrari stanowiło dokładne przeciwieństwo McLarena, swojego głównego rywala w sezonie 1998. Zespół pozostawał pod ścisłą kontrolą Rona Dennisa, którego stosunek do wykonywanej pracy najlepiej oddaje krytyczne stwierdzenie „to reakcja ucieszonego chłopca”, użyte w kontekście świętowania zwycięstwa przez jego zespół. Dennis powiedział dalej: „Gdy lekarz odbiera poród, nie skacze z radości pod sufit. Lekarz ma profesjonalne podejście do sytuacji o ewidentnie emocjonalnym charakterze. Tacy właśnie chcemy być. Moment, w którym przestajemy być profesjonalni, to moment, w którym zaczynamy spadać ku porażce”.

To samo drobiazgowe i surowe podejście dotyczyło samochodów. Biało-czerwone barwy Marlboro zostały zastąpione zapewne najbardziej czystym estetycznie i gustownym malowaniem w całej Formule 1. Nie zmienia to faktu, że było ono głównie szare, podobnie zresztą jak kombinezony zespołowe. Warto wspomnieć, że McLaren zatrudniał na stałe menedżera ds. odzieży oraz szwaczkę.

Zespół postawił na stonowany wygląd oraz na taki sam skład. Mika Häkkinen, cichy Fin o ciętym poczuciu humoru, jeździł w McLarenie od 1993 roku i znał swoje miejsce w szeregu. David Coulthard, były kierowca numer dwa w Williamsie, przeszedł do McLarena, gdzie miał dzielić pozycję kierowcy numer jeden z Häkkinenem – w praktyce wyglądało to nieco inaczej, ponieważ już w pierwszym wyścigu sezonu 1998 został potraktowany jak drugi kierowca i poproszony o oddanie prowadzenia Häkkinenowi. McLaren mógł sobie pozwolić na ten luksus taktyczny dzięki samochodowi zaprojektowanemu przez Adriana Neweya (który z końcem 1996 roku odszedł z Williamsa) oraz dzięki silnikowi Mercedesa, zaprojektowanemu i zbudowanemu w Ilmor Engineering, firmie bardzo podobnej do przedsięwzięcia Cosworth Engineering sprzed dwóch dekad. […]

Na dwa Grand Prix przed końcem sezonu Schumacher i Häkkinen mieli tyle samo punktów w klasyfikacji kierowców. Spodziewano się, że na Nürburgringu Niemiec wykorzysta atut domowego toru, jednak McLaren pokonał Ferrari ich własną bronią – sprytnie zaplanowano pit stopy, a Häkkinen zachwycił wszystkich swoją jazdą. Latający Finn zyskał w ten sposób przewagę psychologiczną i w ostatnim wyścigu w Japonii zapewnił sobie pierwszy tytuł mistrza świata.

Zacięta rywalizacja tych dwóch zespołów miała trwać również w ostatnim sezonie dekady, przy czym dodatkowego smaczku nadawał jej fakt, że Schumacher wyeliminował sam siebie na siedem wyścigów, dając szansę zabłysnąć koledze z ekipy.

Fragment pochodzi z książki pt. Formuła 1. Ilustrowana historia królowej motorsportu, która jest dostępna na https://bit.ly/f1klub-album

📷 Automundo