Sainz po wypadku: obecne przepisy winne


W ostatnich wydarzeniach na torze Yas Marina F1 znów zetknęła się z problemami, których historia sięga lat 80. Podobnie jak w przypadku używania tzw. ground effect, obecne przepisy wytwarzaniu docisku z podłogi budzą kontrowersje i związane są z ryzykiem dla kierowców.

Wypadki, takie jak ten kierowcy Ferrari, Carlos Sainza wczoraj w pierwszym treningu, zdają się podkreślać obawy dotyczące bezpieczeństwa kierowców. Sainz, choć wyszedł z wypadku bez większych obrażeń, doświadczył znaczących uszkodzeń bolidu. To jednak nie jedyny aspekt, który budzi zaniepokojenie.

Zmiana nawierzchni na torze Yas Marina stała się przedmiotem krytyki, zwłaszcza po incydencie z udziałem Sainza. Kierowca wskazał na nierówności toru jako jedną z przyczyn utraty kontroli nad pojazdem. Obecne przepisy sprawiają, że zawodnicy mogą dużo szybciej jechać w zakrętach a duża część docisku generuje podłogą gdy bolid jest nisko niej zawieszony. Niestety na wybojach gdy bolid dosłownie odklei się od ziemi tył traci przyczepność, a zawodnik kontrolę nad bolidem. Co najgorsze jak zespół chce mieć szybki bolid to tył po prostu musi być nisko.

Również głosy kierowców, takich jak Sainz i Ricciardo, dotyczące podatności obecnej generacji samochodów na gwałtowne utraty przyczepności, powinny być traktowane poważnie.

Warto przyjrzeć się również porównaniom między wypadkiem Sainza, a wcześniejszymi incydentami, takimi jak wypadek Norrisa w Las Vegas czy Ricciardo w Monako rok temu. Te przypadki rzucają światło na ogólną kwestię bezpieczeństwa w wyścigach, szczególnie w kontekście obecnych regulacji technicznych.

Podobieństwa do problemów z lat 80. pokazują, że historia F1 ma zdolność do powrotu w różnych formach. Jak chcecie się więcej dowiedzieć o tym jak w 1982 roku ground effect został zakazany a wrócił dopiero w 2021 roku zapraszam do kliknięcia w link.

Czas pokaże, czy F1 zdoła znaleźć równowagę między emocjonującymi wyścigami a bezpieczeństwem kierowców.