Czy Formuła 1 jest nudna z powodu ciągłych zmian w przepisach?


Jeśli jesteś fanem Formuły 1, na pewno zauważyłeś, że ostatnie sezony były dość przewidywalne. Bez względu na to, czy kibicujesz Lewisowi Hamiltonowi, Maxowi Verstappenowi czy komuś innemu, często było wiadomo, kto wygra wyścig, a nawet całe mistrzostwo. Czy to oznacza, że F1 jest nudna i pozbawiona emocji? Czy jest to wina kierowców, zespołów czy może przepisów? 

Dominacja w F1 nie jest niczym nowym. Historia tego sportu obfituje w przykłady, kiedy jeden kierowca lub zespół dominowali na torze i zdobywali większość zwycięstw oraz tytułów. Przykładem może być era Michaela Schumachera i Ferrari, która trwała od 2000 do 2004 roku. Wówczas Niemiec zdobył pięć razy z rzędu mistrzostwo świata, a włoska ekipa sześć razy z rzędu (1999-2004) mistrzostwo konstruktorów. Byli nie do pokonania, a tylko nieliczni potrafili im zagrozić.

Podobnie było w latach 2010-2013, kiedy Sebastian Vettel i Red Bull dominowali na torach. Niemiecki kierowca cztery razy z rzędu zdobył tytuł mistrza świata, a austriacki zespół cztery razy z rzędu został mistrzem konstruktorów. Vettel często wygrywał po kilkanaście wyścigów w sezonie i często startował z pole position.

Potem nie było lepiej? Od 2014 roku mieliśmy do czynienia z dominacją Lewisa Hamiltona i Mercedesa. Brytyjczyk zdobył siedem tytułów mistrza świata (w tym sześć w barwach Mercedesa), a niemiecka ekipa siedem razy zdobyła tytuł mistrza konstruktorów. Hamilton jest obecnie najbardziej utytułowanym kierowcą w historii F1 i pobił rekord Schumachera w liczbie zwycięstw.

Sezon 2021 był ostatnim przed kompletną zmianą konstrukcji aerodynamicznej bolidów i był najbardziej zacięty od lat. Hamilton miał poważnego rywala w postaci Maxa Verstappena, który w końcu przerwał dominację Lewisa zdobywając pierwszy tytuł mistrza świata kierowców na ostatnim okrążeniu ostatniego wyścigu sezonu wyprzedzając Brytyjczyka.

Sezony 2022 i 2023 to nowe przepisy i kompletna dominacja Verstappena, który już teraz pobił rekord ilość wygranych wyścigów w sezonie, a do końca roku jeszcze trzy Grand Prix. Red Bull podniósł poprzeczkę i teraz inni znowu ich gonią.

Czy Formuła 1 potrzebuje kolejnych większych zmian, które pozwolą na większą rywalizację i niespodzianki? Czy nie jest tak, że ciągłe zmiany w przepisach są wprowadzane po to, aby zakończyć dominację jednego zespołu, a okazuje się, że najbogatsze i najlepsze ekipy najczęściej radzą sobie najlepiej z tymi zmianami, zanim pozostałe zespoły zdążą dostosować się i stworzyć konkurencyjny bolid?

Tak było na przykład w 2014 roku, kiedy wprowadzono nowe silniki hybrydowe, dając przewagę Mercedesowi w 2022 roku, kiedy weszły w życie nowe przepisy dotyczące bolidów i opon, mające na celu zmniejszenie różnic między zespołami oraz zwiększenie możliwości wyprzedzania.

A co z 2026 rokiem, kiedy planowana jest zmiana jednostek napędowych? Czy będzie to kolejna rewolucja czy tylko ewolucja? Czy będzie to szansa dla nowych graczy czy tylko potwierdzenie obecnego stanu rzeczy? Nie wiadomo. Nie wiadomo też, kto na tym skorzysta najbardziej.

Moim zdaniem Formuła 1 powinna na kilka lat zaniechać ciągłych zmian. Powinna dać szansę zespołom i kierowcom na dostosowanie się do obecnych warunków i zaprezentowanie swojego talentu. Statystyki mówią, że im dłużej dane przepisy się utrzymują tym stawka jest bardziej wyrównana a mistrzostwa ciekawsze. 

Ponadto warto skupić się na innych aspektach, które mogą poprawić jakość wyścigów, takich jak bezpieczeństwo, równość, ekologia czy rozrywka. Formuła 1 nie jest nudna z powodu dominacji kierowców i zespołów. Jest nudna ze względu na brak stabilności i spójności. Co chwilę wprowadzane są nowinki takie jak weekendy ze sprintem, a tak naprawdę dla fanów to tylko mała zmiana, która ma przynieść właścicielom większą ilość pieniędzy. Niestety dominacja jednego zawodnika sprawia, że coraz mniejsza jest oglądalność i wtedy padają kolejne pomysły jak to odkręcić. Wpadamy w błędne koło ciągłych zmian.