Fragment biografii Niki Laudy


Nawet blizny na jego głowie stały się znakiem rozpoznawczym, który nadawał się do wykorzystania. Lauda nie miał w sobie za grosz próżności, nie miał zamiaru wyglądać jak James Hunt, wysoki blondwłosy Anglik, z którym w 1976 roku rywalizował o tytuł mistrza świata. Niki swoje blizny akceptował. Poza zabiegiem rekonstrukcji powiek nie bawił się w operacje plastyczne, a po prostu na łysą głowę pełną śladów po poparzeniach zakładał czerwoną czapkę z daszkiem – tę, która potem stała się nośnikiem przestrzeni reklamowej o wartości miliona dolarów rocznie. Każda porażka mogła stać się punktem wyjścia do jakiegoś interesu. Do swoich blizn podchodził po prostu rzeczowo, podczas gdy na przykład taki Ian Wooldridge był nimi przerażony. Znany dziennikarz sportowy „Daily Mail” i świadek wypadku na Nürburgringu zastanawiał się, czy powrót do ścigania na Monzy był aktem niesamowitej odwagi, czy jednak aktem wielkiej głupoty. „Czy 27-letni mężczyzna jest do tego stopnia niezdolny do rezygnacji z przyziemnego tytułu, że postanawia igrać ze śmiercią w sytuacji, w której większość ludzi kryłaby się ze swoimi okropnymi obrażeniami w ciemnym pokoju?”, pisał Woolridge. Tymczasem Lauda podchodził do tego ze stoickim spokojem. W jednym z wywiadów powiedział: „Moja brzydota ma swoją przyczynę. Większość ludzi nie może tego powiedzieć. Czapka chroni mnie przed głupimi spojrzeniami głupich ludzi”.

Także brak ucha okazał się powodem do żartów, jak i bardzo przyziemnych przemyśleń: „Ludzie pytają mnie, dlaczego nie zoperowałem sobie tego ucha. A gdzie ja, ku**a, znajdę zapasowe ucho? W tym naprawdę nie ma nic skomplikowanego”, powiedział agencji Reutera.

Do jego ulubionych anegdot należała ta dotycząca prób zatrudnienia kogoś o  najwyższej spostrzegawczości. Opowiadał, że każdy kandydat był najpierw zapraszany do pokoju, gdzie miał odpowiedzieć na pierwsze pytanie. „Jaka jest pierwsza rzecz, która rzuca ci się u mnie w oczy?”. Większość kandydatów oblewała, wskazując na resztki poparzonego ucha, jednak jeden z nich zauważył: 

„Nosi pan szkła kontaktowe”. Zaskoczony, ale i zadowolony Lauda postanowił dowiedzieć się, jak potencjalny pracownik do tego doszedł. „Nosiłby pan okulary, ale nie ma pan uszu”.

Fragment pochodzi z książki pt. Niki Lauda. Do piekła i z powrotem. Autobiografia legendy Formuły 1.

Autobiografia Nikiego Laudy jest dostępna na https://bit.ly/f1klub-lauda