Zmiany w jednostkach napędowych F1 od 2026 roku


W następny weekend odbędzie się Grand Prix Turcji i jak donosi niemiecki Auto motor und sport, w końcu ma dojść do porozumienia jeśli chodzi o przyszłość jednostek napędowych w Formule 1. Na dodatek jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to oznacza to, że Porsche i Audi mogą dołączyć do stawki, jako dostawcy jednostek lub jako fabryczne zespoły.

Przedstawiciele tych firm spotkali się z Formułą 1 i obecnymi dostawcami jednostek napędowych w trakcie GP Włoch. Co ciekawe nowi zainteresowani podejmą długoterminowe zobowiązanie. Oznacza to, że muszą zostać w Formule 1 na co najmniej pięć lat. 

Jak ma wyglądać nowa jednostka? Będzie to nadal silnik V6 turbo, który ma wiele identycznych części do tych, z których korzystamy obecnie. Rozwój powinien nastąpić w głowicy silnika i w samym procesie spalania. Ich budowa ma być jednak dużo prostsza. Cena jednego silnika powinna być znacznie niższa niż milion dolarów. Obecnie  kosztuje dwa miliony, więc to duża oszczędność.

Skąd niższy koszt? Nowe silniki nie będą miały już odzyskiwania energii w MGU-H. Pozostanie MGU-K, czyli odzyskiwanie energii z hamowania. Dodatkowo planowany jest przeskok na paliwa, w których będzie większy procent komponentów bio. Le Mans jest liderem w tej dziedzinie. Paliwa syntetyczne będą tam stosowane już od przyszłego roku. 

W związku z wprowadzeniem prostszych silników i paliwa neutralnego w 100 procentach pod względem emisji CO2 można spodziewać się spadku wydajności. MGU-K powinien dostarczać 350 zamiast 120 kilowatów mocy. To odpowiednik 476 zamiast 163 KM. Ta zmiana będzie wymagała również poważnych modyfikacji w bolidach. Bateria będzie większa, a MGU-K bardziej wytrzymały. Tym samym bolidy mogą być ponownie cięższe...

Nikt nie chce oglądać wolniejszych bolidów Formuły 1, dlatego też rozważany jest pomysł aktywnych skrzydeł, które zmniejszałyby docisk na prostych podobnie jak teraz DRS. Bolidy jeździłyby wtedy po prostych praktycznie z płaskimi skrzydłami, podczas gdy tylne skrzydło ustawione jest na maksymalny docisk w miejscu hamowania. Szef zespołu Red Bull Christian Horner sugeruje również aktywne zawieszenie. "Gdyby to był standardowy system, byłby też niedrogi".

Są jeszcze pytania, na które nie znamy odpowiedzi. Na przykład wysokość limitu budżetowego dla producenta silników. Skoro wchodzą nowi producenci, to chcieliby mieć wyższy limit niż obecni.

Dodatkowo Audi i Porsche dzieliłyby się swoimi kosztami, a marketingowo obie firmy miałyby uzysk.