Przewaga Hamiltona nad Bottasem i decyzje sędziów, analiza GP Węgier 2020

Za nami trzy tygodnie i trzy wyścigi sezonu 2020. Trzy wygrane Mercedesów, niesamowita przewaga nad resztą stawki. Dwie wygrane Lewisa Hamiltona i może to trochę wróżenie z fusów, ale jego forma oraz to, co prezentuje Valtteri Bottas, może zwiastować kolejny tytuł dla Brytyjczyka. Można się zastanawiać, czy czarny Mercedes nie będzie w stanie wygrać wszystkich Grand Prix w tym sezonie.

Lewis Hamilton powoli odnajduje się w tegorocznej konstrukcji Mercedesa. W Austrii wyglądał średnio, jego tempo nie zachwycało. W GP Styrii pomógł mu deszcz w kwalifikacjach, a potem wyścig na suchym torze to była już tylko droga do celu. Tutaj podobnie, zdobycie pole position oznaczało, że Brytyjczyk miał dużo mniej problemów, jadąc w czystym powietrzu, a on takich okazji nie marnuje.

Warto zauważyć, że gdy inni założyli twarde opony, on jechał na pośrednich. Spokojnie mógł na nich ukończyć ten wyścig, ale zdecydowali się pojechać na miękkich i dodatkowo wykręcić najlepszy czas okrążenia. To była decyzja Lewisa, ponieważ zespół chciał mu założyć twardsze opony.

Moim zdaniem to jest główna różnica między Bottasem a Hamiltonem. Brytyjczyk potrafi nadal lepiej zarządzać oponami, Fin potrafi od czasu do czasu zaskoczyć w kwalifikacjach pojedynczym kółkiem, ale na dystansie wyścigu rzadko kiedy prezentuje lepsze tempo od Lewisa. Czasami mu się poszczęści tym, że znajdzie się przed kolegą z zespołu, a różnica w ich bolidach skoro są takie same, jest za mała, by jeden wyprzedził drugiego czystym tempem.

Racing Point prezentowało się w ten weekend znakomicie, kręcili bardzo dobre czasy, osiągnęli bardzo dobry wynik w kwalifikacjach, ostatecznie zabrakło jednak doświadczenia w wyścigu. Spokojnie mogliby walczyć z Red Bullem Maxa Verstappena. Obstawiam, że nie chcieli jednak podejmować zbyt dużego ryzyka. W dwóch poprzednich wyścigach dojeżdżali na metę na szóstym miejscu, a ten bolid przecież stać na dużo więcej.

Verstappen może i jadąc na pola startowe podjąć właśnie za duże ryzyko, ale najlepsi wolą wtedy poznać tor, niż później tracić pozycje po starcie. Max zyskał 4 miejsca na pierwszych okrążeniach, a Lewis po chwili już miał 8 sekund przewagi nad resztą stawki...

Sędziowanie w GP Węgier

Sędziowie wczoraj zaskoczyli może trochę w dwóch sytuacjach. Po pierwsze na starcie przy okazji falstartu Bottasa. Fin powiedział po wyścigu, że przez Halo słabo widział światła, ale też sam wprowadził się w błąd, zmniejszając obroty, zgasły mu wtedy czerwone lampki na kierownicy i ruszył.

Kiedyś takie sytuacje od razu były karane. Zawodnicy pokonywali jeszcze jedno okrążenie, popełniający błąd stawał na końcu stawki. Można powiedzieć, że to była za duża kara. Teraz sędziowie powiedzieli, że Bottas sam się ukarał, bo spadł o kilka pozycji, tylko co by było gdyby inny zawodnik zareagował na jego falstart i sam spadł o kilka pozycji? Co gdyby Valtteri stracił tylko jedno miejsce, czy wtedy sędziowie uznaliby to też za prawidłowy start?

Najgorsze co może być w Formule 1 to przepisy, które nie do końca są określone i zdajemy się wyłącznie na opinii sędziów.

Z drugiej strony mamy natomiast sytuacje z bolidami zespołu Haas. Obecnie mamy przepis mówiący, że na okrążeniu formującym inżynierowie nie mogą pomagać swoim kierowcom startować. Ten zapis w regulaminie miał na celu wykluczenie pomocy z ustawieniem sprzęgła, rozgrzewaniem opon, hamulców, z wyborem poprawnych map itp.

Obaj kierowcy otrzymali karę 10 sekund doliczoną do końcowego wyniku wyścigu, ponieważ inżynier powiedział, że mają zjeżdżać po slicki na okrążeniu formującym. Moim zdaniem to jest decyzja strategiczna, która nie powinna podlegać pod ten przepis. Oczywiście rozumiem, że obecnie takie są przepisy, ale ten akurat powinien być zmodyfikowany. W końcu chcemy przecież zawodników podejmujących takie ryzyko na starcie.

Jeśli to jest zakazane, to dlaczego w trakcie wyścigu sami zawodnicy przez cały wyścig nie wybierają dla siebie opon, dlaczego tego też nie zabronić? W tym wyścigu mieliśmy minimum trzy przypadki, kiedy to zawodnik decydował o oponach.

Vettel uratował sobie lepszy wynik w tym wyścigu, gdy miał po raz pierwszy zjechać do boksów, to Ferrari chciało mu założyć miękką mieszankę. Powiedział, że będzie graining i wybrał pośrednią mieszankę. Słuchajac swoich strategów, jak Leclerc, narzekałby na zużywające się szybko opony, jadąc i walcząc w środku stawki i pewnie też wylądowałby poza punktowaną dziesiątką.

Kvyat przed startem powiedział, że chce zjechać po slicki, ale zespół mu nie pozwolił. Ta decyzja opłaciła się natomiast Magnussenowi, który dojechał 9, a po karze był 10.

Wspomniany już Hamilton dzięki wybraniu opon miękkich na koniec zdobył dodatkowy punkt w mistrzostwach.

Silniki w sezonie 2020

Co roku dużo mówi się o jednostkach napędowych i ich mocy. Kwestionuje się to, czy zespoły fabryczne mają więcej mocy od tych, które tylko kupują silniki. Tegoroczny sezon chyba nam jasno pokazuje, że spadek formy Ferrari, Haasa i Alfy Romeo to kwestia słabszego silnika.

Lepsza forma Williamsa to natomiast nie tylko lepsza konstrukcja, ale mocniejszy silnik Mercedesa. Racing Point również nie dosyć, że mają praktycznie zeszłoroczny bolid mistrzowski, to jeszcze lepszy silnik. Analizy pokazały, że ta "kopia" jest lepsza od Mercedesa z sezonu 2019.

McLaren, Renault i Williams

Martwi mnie trochę tempo McLarena w trzecim wyścigu. Na Red Bull Ringu prezentowali się wyśmienicie, ale co jeśli tamten tor po prostu im pasował? Sainz ledwo co awansował do pierwszej dziesiątki, a Norris skończył wyścig dopiero na trzynastej pozycji.

Pewnie dopiero kolejne wyścigi pokażą ich prawdziwą formę. Renault na pewno też liczyło na więcej. Historycznie Red Bull Ring to dla nich słaby tor, dlatego też tutaj mieli sobie radzić lepiej, tak jednak nie było.

Williams to też dziwny twór. W kwalifikacjach prezentowali się wyśmienicie, w wyścigu szybko przepadli. Russell jak zwykle słabo wystartował, to jest coś, nad czym naprawdę musi popracować, a Latifi po błędzie zespołu przepadł w czeluściach ostatniej pozycji...

Podsumowując

Teraz czeka nas tydzień przerwy. Potem dwa wyścigi w Wielkiej Brytanii. Z łatwością można przewidzieć, że będzie tam najlepiej sobie radził czarny Mercedes. O kolejne miejsca powinny walczyć różowe Mercedesy z Red Bullami.

Mechanicy tego ostatniego zespołu wykonali naprawdę mega robotę, naprawiając bolid Verstappena przed startem. Wymiana tych części standardowo, na spokojnie zajmuje około godziny, oni sobie poradzili w połowę tego czasu.

Mam nadzieję, że Ferrari, McLaren i Renault w końcu jakoś się zbiorą do walki.