Podsumowanie GP Austrii 2020

Wczoraj mieliśmy wspaniały początek sezonu, pełen emocji, dramatyzmu. Nie wiem, czy wynagrodził nam, aż pół roku czekania na ściganie, ale na pewno było warto go zobaczyć. Valtteri Bottas wygrał ósmy wyścig w karierze, ale na pewno nie przyszło mu to łatwo. Fin nie tylko zmagał się z czujnikiem, który mógł w sekundę zakończyć jego wyścig, to na dodatek musiał wytrzymać presję kolejnych restartów po okresie neutralizacji. Na sam koniec natomiast zawodnicy za nim jechali na szybszych oponach.

Trzeba powiedzieć, że Valtteri miał dużo szczęścia. Jestem w 100 procentach przekonany, że gdyby Max Verstappen nadal jechał w tym wyścigu, to by go zwyciężył, nie popełniając tych samych błędów co kolega z zespołu. Bottas może być jednak zadowolony. Drugi rok z rzędu wygrywa pierwszy wyścig w sezonie, pytanie jednak brzmi, czy uda mu się zachować prowadzenie w mistrzostwach na dłużej.

To był kolejny pechowy wyścig Alexa Albona. Taj pod koniec po raz drugi w karierze miał szansę na wygraną i w ten sam sposób ryzykownym manewrem zaprzepaścił swoje szanse.

Lewis Hamilton ma za sobą pechowy weekend. W sobotę nie chciał odpuścić Bottasowi, przez co został cofnięty na starcie. Później dosyć kontrowersyjnie doliczono mu pięć sekund kary po kolizji z Albonem. Kierowca Red Bulla był już przed nim, ale można się kłócić, że miał wystarczająco dużo miejsca na torze, żeby przejechać szerszą linią jazdy. Moim zdaniem racing incident.

Charles Leclerc na metę dojechał drugi. W zasadzie to trochę cichy bohater tego wyścigu. Nie popełnił żadnego błędu, jechał agresywnie, a co najciekawsze, Ferrari pomogło mu strategią i dzięki temu dojechał tak wysoko. Ich bolid w tym momencie dużo traci do Mercedesa i Red Bulla, więc taki wynik można uznać jednocześnie za sukces jak i niespodziankę.

Sebastian Vettel rozpoczął sezon, tak samo jak jeździł w poprzednim, od niepotrzebnej kolizji. Można powiedzieć, że wsadził nos tam, gdzie nie powinien. Sytuacja podobna do Albona, źle dobrany moment ataku. Jeden punkt na start to zdecydowanie słaby wynik, biorąc pod uwagę, ilu kierowców nie dojechało do mety. Kto by się spodziewał, że Niemiec może już w tym roku ścigać się tylko w środku stawki.

McLaren może być po tym weekendzie mega zadowolony. Carlos Sainz odchodzi na koniec sezonu, a rok temu Lando Norris osiągał gorsze wyniki, już w pierwszym wyścigu pokazał, że mogą na niego stawiać i podium zapewne pozwoli mu odblokować w sobie jeszcze lepszego kierowcę.

Sergio Perez i Lance Stroll w końcu mogli pojechać wyścig zeszłorocznym Mercedesem. Ten pierwszy dojechał szósty, ale pewnie nie jest zadowolony. Mógł być wyżej gdyby nie błąd w boksach i to, że nie zjechał na koniec po nowy komplet opon. Drugi różowy bolid nawet nie dojechał do mety, zapewne za tydzień będą się starali poprawić i popracować nad niezawodnością.

Renault w środę ma ogłosić, kto zastąpi Daniela Ricciardo. Australijczyk już pewnie chciałby dołączyć do McLarena. W ten weekend odpadł szybko z wyścigu i nawet nie był w stanie pokazać, czy w tym roku ich tempo jest, chociaż coś lepsze. Ocon wrócił po rocznej przerwie, więc musi się jeszcze wjeździć, ale ósme miejsce to całkiem niezły start sezonu.

Jak zwykle pechowo sezon rozpoczął Haas. Nie tylko bolid nie zachwycał balansem i powtarzalnością, to jeszcze problem z hamulcami wyeliminował obu kierowców. W Williamsie widać poprawę, są zdecydowanie bliżej stawki. Pechowo Russell odpadł z wyścigu, może nawet powalczyłby o punkty.

Za tydzień wracamy do Austrii. Zawodnicy i zespoły będą już dokładnie wiedzieć, jak ich bolidy sprawują się na Red Bull Ringu. Znajomość mieszanek i poprawa niezawodności powinna sprawić, że to będzie zupełnie inny wyścig niż ten, który oglądaliśmy wczoraj.

Wyniki i klasyfikacje kierowców oraz konstruktorów

Skrót wyścigu