Dlaczego Ferrari jest w ciemnej... na kolejne lata

Zespół Ferrari już w trakcie zimowych testów prezentował dosyć słabe tempo. Jak to jednak bywa przed rozpoczęciem sezonu, ciężko ocenić jak wygląda naprawdę kolejność w stawce. Jesteśmy po dwóch wyścigach na Red Bull Ringu i sprawa prezentuje się jasno.

Bolid Ferrari przywieziony na drugi wyścig znacząco się różnił od tego, który jeździł po torze na otwarcie sezonu. Zmieniona podłoga, przednie skrzydło i wiele innych części aerodynamicznych. Rezultat? W kwalifikacjach walka o awans do Q3, a nie o pole position. Wyścigu niedzielnego nie ma jak ocenić, po pięciu okrążeniach oba bolidy Ferrari były już w alei serwisowej i pakowali się na wyjazd do Węgier.

Najsłabszy element najnowszej konstrukcji zespołu to oczywiście jednostka napędowa. Pod koniec zeszłego sezonu okazało się, że nie jest ona w pełni zgodna z regulaminem. Zmiany sprawiły, że teraz nie jest tak mocna jak rok temu, szczególnie w trybie kwalifikacyjnym.

Oznacza to, że takie problematyczne starty w środku stawki jak tydzień temu miał Vettel, a w tym tygodniu Leclerc, gdzie zawodnicy mają zdecydowanie trudniej, niż ruszając do wyścigu z pierwszych rzędów, to będzie teraz dla nich norma.

Red Bull w ostatnich latach też miał słabszy silnik, ale ich bolid pozwalał im na starty z trzeciego rzędu. Ferrari wygląda w tym momencie zdecydowanie gorzej.

Będzie jeszcze gorzej?

Normalnie gdyby zespół wiedział na tym etapie sezonu, że są tak daleko, to rozwijaliby przyszłoroczny bolid. Pandemia wszystko jednak zmieniła. Nowe przepisy, które miały być wprowadzone w przyszłym sezonie, zostały odłożone na 2022 rok. Bolidy, z których zawodnicy obecnie korzystają, są w dużej mierze zamrożone od GP Austrii i ten jak i przyszły rok będą musieli dokończyć z obecnymi konstrukcjami.

Jakby to nie była zła sytuacja, to ten ich słaby silnik i jego poprawa również jest ograniczona. Mają praktycznie pół roku na znalezienie problemów i odblokowanie mocy w obecnej jednostce. Potem będą mogli wprowadzić tylko jedną aktualizację w sezonie 2021, jedną w 2022, a w latach 2023 i 2024 będą się ścigać już tym samym silnikiem (jak nie dłużej).

Carlos Sainz i Charles Leclerc mają podpisane kontrakty z Ferrari na kolejne lata. Pewnie nie patrzą na swoje podpisy na umowach zbyt optymistycznie.

To nie jest dobra wiadomość dla fanów F1

Ferrari i Red Bull, to w ostatnich latach główny rywal Mercedesa, który mimo to zdominował Formułę 1. Jeśli Ferrari w tym i kolejnych latach z nimi nie powalczy, to zostaje nam jeden zespół, który jest w stanie powalczyć z Toto Wolffem i jego składem.

Na Racing Point nie ma co liczyć, nie tylko Renault oprotestował ich kopię bolidu Mercedesa, to wiadomo, że aktualny bolid mistrzów świata zawsze będzie lepszy niż zeszłoroczny.

Liczę na McLarena, który w tym sezonie prezentuje się wyśmienicie. Tylko ich bolid został stworzony pod silnik Renault, trudno powiedzieć, czy za rok z jednostką Mercedesa będą w stanie wykonać kolejny krok i wygrywać wyścigi.