Największe problemy F1 i możliwe rozwiązania

Sezon 2020 może skończyć się nawet w lutym 2021, o ile w końcu wystartuje. Oznacza to, że prawdopodobnie nie będzie testów zimowych, a przerwa między sezonami będzie trwać tylko miesiąc. Największy problem sprawiłoby to McLarenowi, który między sezonami będzie zmieniał jednostkę napędową na Mercedesa.

Rozważana jest radykalna zmiana kalendarza, aby zmaksymalizować liczbę wyścigów. Oczywiście wszystko wynika z tego, że Liberty Media chce wypełnić zapisy w swoich umowach. Pierwsze osiem wyścigów w tym roku zostało już przełożonych, a i tak nie wiadomo, czy znajdzie się dla nich inny termin w kalendarzu.

Formuła 1 już przełożyła letnią przerwę na marzec, kwiecień. Sezon 2020 teoretycznie mógłby się rozpocząć 14 czerwca, ale już mówi się o odwołaniu nawet GP Wielkiej Brytanii w lipcu, więc ciężko powiedzieć co to tak naprawdę będzie się działo z Formułą 1 w tym roku.

Szef AlphaTauri Franz Tost powiedział, że w tym tygodniu ta obecna letnia przerwa może zostać przedłużona, jeśli część zespołów i tak nie będzie mogła wrócić do pracy.

Liberty Media myśli też o skrócenie wyścigowego weekendu do dwóch dni. Dzięki temu cały cyrk Formuły 1 miałby więcej czasu na przemieszczanie się z jednego toru na drugi. Treningi odbywałyby się w sobotę.

W mistrzostwach świata musimy mieć minimum osiem wyścigów, na dodatek jeśli zajdzie taka potrzeba, to możemy mieć nawet po dwa wyścigi w trakcie jednego weekendu. Wszystko to oznacza, że ostatecznością dla Formuły 1 jest zorganizowanie czterech weekendów na czterech torach, razem osiem Grand Prix, w których trakcie odbędzie się cały sezon. Na dodatek już wiemy, że to może być styczeń, luty 2021...

Może być jeszcze gorzej?

W 2008 roku po kryzysie finansowanym okazało się, że Honda, Toyota, BMW, a dwa lata później Renault nie są w stanie wydawać milionów dolarów na Formułę 1, a w tym samym momencie zwalniać ludzi w swoich fabrykach na całym świecie. Wszystkie te zespoły wtedy odeszły z Formuły 1.

Kryzys związany z pandemią dotyka powoli cały świat. Gospodarki każdego państwa zwolnią, zmniejszy się PKB. Wiele osób straci pracę. Zanim wrócimy do normalności, o ile się to uda, pewnie miną lata. Prawie nikt nie spodziewał się jak duże będą konsekwencje związane z wirusem, który pojawił się trzy miesiące temu w Chinach.

Moim zdaniem trudno będzie przetrwać zespołom w tym nowym okresie. W Formule 1 zarabia się dzięki sponsorom i ściganiu się. Niestety sponsorzy będą znikać w bardzo szybkim tempie, a już teraz jest duży problem z tym, żeby nawet wyjechać na tor.

 Mercedes, Renault jeszcze przed kryzysem rozważały odejście z Formuły 1. Haas i Williams tylko będą miały jeszcze większe problemy finansowe. Zresztą samo Liberty Media może po 2020 roku być w bardzo dużym dołku. Ceny akcji mocno pikują, każdy stracony wyścig to ponad 35 milionów dolarów strat. Brak wyścigów to też brak wpływów z ich transmisji.

Na 2021 rok były zapowiadane duże zmiany regulaminowe, przełożono je już na 2022 rok. Nie zdziwiłbym się jednak gdyby przepisy uległy większym zmianom, które jeszcze bardziej ograniczą koszta. Wszystko wygląda na to, że Formuła 1 już nie wróci w takiej formie, jaką pamiętamy.