Todt chce 12 zespołów, ale jest jeden warunek

Prezydent FIA Jean Todt twierdzi, że wraz z Liberty media chcieliby mieć w stawce aż dwanaście zespołów. Warunek jest jednak jeden, nowe zespoły musiałyby być konkurencyjne.

Od dwóch lat w stawce mamy dziesięć zespołów. W 2010 roku do Formuły 1 dołączyły trzy zespoły, razem było ich właśnie dwanaście, ale HRT odpadło z rywalizacji po 2012 roku, Caterham wytrzymał jeszcze dwa lata, a Marussia wycofała się z końcem sezonu 2015.

Haas pojawił się w Formule 1 jako kompletnie nowy zespół w 2016 roku. Była to pierwsza ekipa od dawna, która udowodniła, że można wejść do stawki i walczyć o punkty. Todt chciałby znaleźć więcej tak konkurencyjnych zespołów.

Oczywiście minusem rozszerzenia stawki jest to, że pieniądze są wtedy dzielone na dwanaście, a nie dziesięć. Formuła 1 powoli się zmienia, od sezonu 2021 będziemy w końcu mieli limit budżetowy. Musimy pamiętać, że to nie jest tylko sport, ale też biznes. Wszyscy uczestnicy wydają tu duże pieniądze, ale też chcą mieć jakieś zyski. Nikt nic na świecie nie robi bezinteresowanie.

Zdrowy model biznesowy to główny kierunek rozwoju, jaki teraz obrała Formuła 1. Plotki o dołączeniu zespołu z Hiszpanii i drugiego z Chin ostatnio nabrały na sile, ale Liberty Media oficjalnie zaprzecza, jakoby jakieś kontrakty były z nimi podpisane.

Jeśli miałby jakiś zespół dołączyć, to moim zdaniem powinna się też zmienić punktacja w Formule 1. Wiele serii ostatnio daje punkty za nawet dalsze pozycje. Dzięki temu zespoły środka i końca stawki mają o co walczyć. Weźmy za przykład Williamsa, który w tym roku zdobył tylko jeden punkt przez przypadek. Gdyby przyjąć zasady z Moto GP, to klasyfikacja kierowców na koniec roku lepiej oddaje faktyczne pozycje poszczególnych zawodników w trakcie sezonu na mecie.