Słowo na niedzielę, Mercedes, Red Bull, czy Ferrari wygra w Abu Zabi?

Lewis Hamilton w trakcie tego weekendu mocno eksperymentował z ustawieniami w swoim bolidzie. Brytyjczyk ewidentnie chciał poprawić swoje tempo na jednym okrążeniu. W trakcie tego sezonu tak opanował jazdę na dłuższym dystansie, że pobił rekord ilości wygranych w sezonie, nie startując z pierwszej pozycji.

Szczerze mówiąc, wczoraj byłem przekonany, że to Bottas wystartuje z pierwszego pola. Wskazywała na to nowa jednostka napędowa u Valtteriego, która musi przejechać tylko jeden wyścig. Fin kompletnie nie musi się o nią troszczyć i wyglądał bardzo dobrze na treningach. Ostatecznie to jednak Hamilton z łatwością po dziesięciu weekendach przerwy wystartuje z pole position.

W teorii można by powiedzieć, że dziś łatwo pojedzie po wygraną. Pod warunkiem, że zachowa prowadzenie po starcie, ale z drugiej strony może walka o najlepszy czas okrążenia może mieć zły wpływ na zużycie opon w wyścigu? Z drugiej strony Pirelli specjalnie wzięło twardsze mieszanki do Abu Zabi, żeby kierowcy mogli cisnąć od startu do mety.
Max Verstappen podobnie jak w Brazylii będzie tutaj najgroźniejszym rywalem dla Hamiltona. Holender wie kiedy wystawić łokcie i na pewno powalczy z Lewisem. Szczególnie na starcie może być ciekawie, chociaż pewnie obaj nie będą chcieli doprowadzić do jakiejś niepotrzebnej kolizji.

W drugim rzędzie mamy parę kierowców Ferrari na różnych strategiach. Charles Leclerc wystartuje trzeci na pośredniej mieszance, a Sebastian Vettel czwarty na miękkich. Tym samym Niemiec powinien mieć łatwiejszy start, a Monakijczyk jak dobrze wiemy, nie lubi oddawać pozycji swojemu koledze z zespołu. Ciekawe, jaką strategię na wyścig przygotował tutaj Binotto. Vettel w trakcie tego weekendu słabo się prezentował, a jeśli wyląduje przed Charlsem po starcie, to ten może przez to tracić dużo czasu do kierowców startujących na pośredniej mieszance.

Na pewno warto zwrócić uwagę na kilka pojedynków w klasyfikacji kierowców i zespołów. Tu rozgrywa się walka o miliony. Więcej o tym przeczytacie w zapowiedzi weekendu w Abu Zabi

Środek stawki podzielony jest pomiędzy czterech kierowców napędzanych przez jednostki Renault, wszyscy z nich osiągnęli Q3 i będą musieli rozpocząć wyścig na używanych oponach. Co jak wiadomo, nie jest tutaj atutem. W zeszłym roku przez to, pierwszy startujących na nowych gumach, Carlos Sainz, awansował z 11 na 6 miejsce.

Nie można też zapomnieć o Valtterim Bottasie. Startuje z ostatniego pola i będzie się przebijał do przodu. Yas Marina nie za często przysparza nam ciekawych wyścigów, ale może chociaż walka Fina o wysoką pozycję coś zmieni.