Pięć największych rozczarowań sezonu 2019

Kontynuując podsumowanie minionego sezonu, warto przypomnieć sobie pięć największych rozczarowań. Oczywiście moim zdaniem. Nie wszyscy pewnie zgodzą się z każdym z nich.

Ferrari

Włoski zespół zawiódł mnie chyba najmocniej w tym roku. Po kilku latach dominacji Mercedesa i Lewisa Hamiltona miałem po prostu nadzieję, że ktoś mocno im zagrozi w walce o tytuły mistrzowskie. Pojedynek dwóch zespołów jest po prostu dużo ciekawszy niż walka kierowców, którym zespół może wydawać polecenia.

Ferrari po zimowych testach sprawiło, że oczekiwania były duże. Później dużo, to już było tylko błędów. Te strategiczne, które sprawiły, że wygrane wyścigi kończyły się podwójnym zwycięstwem Mercedesa i błędy w zarządzaniu, które sprawiły, że Charles Leclerc i Sebastian Vettel walczyli na torze bardziej o status pierwszego kierowcy, niż o punkty w klasyfikacji mistrzowskiej. Do tego doszło trochę problemów z niezawodnością i pod koniec sezonu oskarżenia o oszustwo.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pod koniec sezonu szef zespołu twierdzi, że pomiędzy kierowcami wszystko jest ok, a bolid był zły już w momencie jego prezentacji. Gdzie tu pewność siebie i walka do końca w wykonaniu Ferrari?

Valtteri Bottas

Początek sezonu 2019 to aktualizacja oprogramowania Valtteriego Bottasa do wersji 2.0. Zawodnik po niej prezentował się świetnie. Świeży, odbudowany po słabym sezonie 2018, z dobrą formą. Pokryty nową brodą i zasilany mieszanką kawy oraz owsianki był szybszy od Hamiltona lub na równi z nim aż do przyjazdu do Europy.

Niestety okazało się, że w oprogramowaniu wykryto dziury. Zawodnik był szybki na dystansie jednego okrążenia, ale w wyścigu zużywał zbyt mocno opony. W trakcie Europejskiej części sezonu wycofano więc aktualizację i Fin wrócił do wersji 1.0, która niestety nie pozwala na walkę o tytuły mistrzowskie.

Przygotowano więc poprawkę na Grand Prix Wielkiej Brytanii, tam Bottas startował ponownie z pole position, niestety okazało się, że zmiany te nie współgrają z konfiguracją innych torów i w wyścigach już nie było tak kolorowo. Dopiero pod koniec sezonu Valtteri odnalazł trochę tempa z początku roku, ale okazało się, że konsekwencją tego był rozwód z dodatkiem do głównego programu, EmiliaBottas.exe została więc odrzucona.

Renault

Renault wróciło do Formuły 1 jako zespół fabryczny w 2016 roku. Pierwsze trzy lata to miała być budowa, która zostanie zakończona sukcesem w sezonie 2019. Tak się jednak nie stało. Podpisano umowę z jednym z lepszych kierowców w stawce i okazało się, że mogli wydać te pieniądze dużo lepiej.

Wyglądało to tak jakby, chcieli udowodnić, że bolid jest ok, że silnik jest ok, brakowało im tylko kierowcy z najwyższej półki. Daniel Ricciardo jednak pokazał, że w słabszym bolidzie już nie radził sobie tak dobrze jak w Red Bullu.

Australijczyk zaryzykował zmianę zespołu, ponieważ nie wierzył w Hondę. Japończycy jednak wygrywali w tym sezonie, a Francuzi nawet nie stanęli na podium.

Pod koniec roku jeszcze oskarżenia o oszustwa i dyskwalifikacja z GP Japonii, plus możliwy spadek za Toro Rosso w klasyfikacji konstruktorów sprawił, że zespół ten, zamiast w tym roku walczyć z wielką trójką, bronił się przed spadnięciem do drugiej piątki.

Największy wstyd zapewnił im konkurent, czyli McLaren. Zespół, który pokonał ich z ich silnikami, a na koniec sezonu jeszcze powiedział, że zmieniają je na Mercedesa w kolejnych latach.

Mam nadzieję, że Renault nie zrezygnuje z Formuły 1, bo to był dla nich ciężki sezon.

Williams i Robert Kubica

Długo zastanawiałem się, czy ta dwójka ma być oddzielnie, czy razem. Powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 to było marzenie i to takie, które spełnia się raz na wiele lat. Polak okazał się sportowcem, który przełamuje bariery, a potem osiąga niemożliwe.

Jak to jednak w prawdziwym życiu bywa, nie każda bajka kończy się happy endem. Po dziewięciu miesiącach w stawce z Williamsem niestety nadal nie wiemy, czy Polak nie stracił już swojego tempa, które miał w trakcie pierwszej kariery w Formule 1.

Powrót Kubicy był bez wątpienia utrudniony przez formę Williamsa. Zespół przygotował najgorszy bolid od wielu lat. Robert miał maszynę, która co najwyżej pozwoliła mu walczyć z kolegą z zespołu i praktycznie przez cały sezon tę walkę przegrywał.

Polski kierowca był w tym sezonie najwolniejszy ze wszystkich. Cztery sekundy tracił do czasu pole position w Australii, a w Abu Zabi strata była pół sekundy mniejsza. Wiadomo oczywiście, że tym bolidem nie mógł powalczyć o więcej. Tylko Robert tak szczerze może sobie powiedzieć, co było powodem tego, że przegrał wszystkie sesje kwalifikacyjne z Georgem Russellem i był średnio od niego o 0,6 sekundy wolniejszy. Tylko słabe starty Brytyjczyka ukryły czasami to jak duża była między nimi różnica w poszczególnych wyścigach.

Niestety pewnie nie zobaczymy już Polaka ścigającego się z resztą stawki w innym zespole. Szanse z roku na rok są na to coraz mniejsze.

Jeśli chodzi o sam zespół, to można było się spodziewać ich słabej formy. Odejście dyrektora technicznego na początku roku. Problem z przygotowaniem bolidu na testy, problem z produkcją części. Zwolnienia i odejścia z siedziby zespołu. Zatrudnienie kolejnego kierowcy z pakietem finansowym. To nie wróżyło nic dobrego. Niestety wygląda na to, że Williams hibernuje do sezonu 2021 i dopiero wtedy może dla nich się coś zmieni.