Słowo na niedzielę, czy Bottas przedłuży swoje szanse na mistrzostwo?

Przed nami jeszcze trzy wyścigi w tym sezonie, a Lewisowi brakuje tylko kilku punktów do zdobycia szóstego tytułu mistrzowskiego. Realistycznie rzecz biorąc, ma on już go w kieszeni. Valtteri Bottas teoretycznie startuje do dzisiejszego Grand Prix z najlepszej pozycji, żeby przedłużyć swoje znikające szanse na tytuł mistrzowski. Nie tylko musi wygrać wyścig, ale Hamilton najlepiej dla Fina by było, żeby go nie ukończył.

Ten sezon zapowiadał się niesamowicie. Ferrari miało być najmocniejsze w zimowych testach. Bottas rozpoczął sezon z wysokiego A, prowadząc w klasyfikacji kierowców. Honda spełniła swoje zapowiedzi i dostarczyła silnik, który pozwolił wygrać, w tym sezonie Maxowi Verstappenowi. Wydawało się, że Lewis nie będzie miał tak łatwo.

Okazało się, że Ferrari odnalazło formę dopiero po wakacjach, Bottas nie potrafi utrzymać swojej formy przez cały rok, a Hondzie jeszcze troszkę brakuje. Hamilton natomiast wykorzystał wszystkie nadarzające się okazje, by wygrać ten tytuł.

Teraz tak naprawdę nie wiadomo, czy startujący z piątej pozycji do tego wyścigu Lewis został pokonany przez Ferrari i Bottasa, czy w końcu mógł sobie trochę odpuścić. Podobną sytuację mieliśmy na koniec 2015 roku. Hamilton zdobył tytuł, Robserg wygrał wszystkie wyścigi do końca sezonu i nabrał takiej pewności siebie, że rok później to on odbierał tytuł mistrzowski.

Wracając jednak do dzisiejszego wyścigu, to Ferrari już nie jest takie mocne jak jeszcze tydzień temu. Red Bull rozgryzł wzrost mocy w ich jednostce napędowej, a FIA uznała takie rozwiązanie za nielegalne.

Na starcie Vettel startuje jednak z najlepszej pozycji, żeby zaatakować Bottasa. Blisko jest też Max, który może być nieprzewidywalny na starcie. Mercedesy jak zawsze są dobre w tempie wyścigowym, co pokazał Meksyk i pierwsze dwa treningi, ale temperatura od piątku mocno wzrosła.

Pierwsza piątka startuje do wyścigu na oponach pośrednich. O zwycięstwie znowu może zadecydować dobra strategia. Jeśli ktoś dobrze zarządza zużyciem opon, może dłuższy stint pojechać na tych oponach i potem zmienić na miękkie. Inni zmienią raczej na twarde. Obstawiam, że wszyscy raczej będą jechać na jeden pit stop.

To czy ten wyścig będzie ciekawy, może w dużej mierze zależeć od Hamiltona. Brytyjczyk może po prostu jechać po tytuł lub powalczyć o wygraną. W pierwszej opcji będzie się trzymał z dala od kłopotów, w drugiej będzie walczył już od startu w pogoni za zwycięstwem, którego nie potrzebuje.

Z walki o wygraną w zasadzie nie można wykluczyć nikogo z pierwszej szóstki. Miejmy nadzieję, że tak małe różnice w czołówce będą nam przyświecać walkę o mistrzostwa w przyszłym roku.