Red Bull na tropie sztuczki Ferrari

Red Bull wystosował oficjalne zapytanie do FIA. Zespół ten próbuje rozgryźć sztukę, którą Ferrari wykorzystuje w celu uzyskania większej mocy silnika w ostatnim czasie.

Do tej pory pojawiło się już kilka teorii na temat tego, jak włoski zespół nagle stał się tak mocny na prostych. Przewagą nad konkurencją była oczywista, nagły wzrost mocy wzbudził dużą wątpliwość, na dodatek w silnikach, w których teoretycznie nie wprowadzono żadnych zmian.

Najwyraźniej innym producentom silników brakuje namacalnych dowodów na ich teorie. Dlatego do tej pory Mercedes, Honda i Renault tylko zadawali nieoficjalne pytania dotyczące legalności niektórych koncepcji, ale nigdy nie uzyskali zadowalającej odpowiedzi.

Red Bull teraz złożył konkretny wniosek do FIA, chodzi o mierzenie przepływu paliwa. Okazuje się, że czujnik pomiaru przepływu paliwa, wykonuje pomiar cyklicznie. Co dzieje się pomiędzy cyklami?

Jeśli zespół celowo wtryskiwałby w tych momentach większe dawki paliwa, to dostarczyłby więcej paliwa do procesu spalania, niż jest to dozwolone. I oczywiście uzyskał więcej mocy, zwłaszcza przy przyśpieszaniu i w kwalifikacjach.

FIA odpowiedziała teraz na oficjalne żądanie Red Bulla dyrektywą techniczną 039/19. Stwierdzili, że taka sztuczka byłaby oczywiście nielegalna. Jeśli FIA zweryfikuje w jakiś sposób, czy Ferrari tak oszukuje, to mieliby podstawy do ich zdyskwalifikowania. Dyrektywa została rozesłana do wszystkich zespołów.

Na ten moment ta decyzja jednak za dużo nie zmienia. Red Bull czy inny zespół musiałby oprotestować silnik Ferrari i wtedy doszłoby do badania elektroniki i każdego elementu jednostki napędowej.

Czy coś się w tej kwestii do końca sezonu wyjaśni? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że konkurencja jest coraz bliżej.