Człowiek od cudów, czyli coś do fanów Roberta Kubicy…

Wydawało się, że już nigdy nie wróci do Formuły 1. Wydawało się, że nie poradzi sobie na torze w Monaco i były obawy o to, że po prostu nie będzie w stanie wykonać pewnych ruchów w kokpicie. Chyba nie było na świecie osoby, która nie miałaby wątpliwości, czy da sobie radę. Ostatecznie jednak pokonał swoje bariery i dokonał niemożliwego. Wrócił najpierw do testowania, a później podpisał kontrakt na cały sezon z Williamsa.

Obiektywizm

Za nami połowa sezonu i coraz częściej w sieci pojawiają się negatywne wypowiedzi dotyczące powrotu Roberta Kubicy. Krytykowana jest jego forma w wyścigach, pomimo jedynego zdobytego punktu dla Williamsa. Głównie z powodu bardzo słabej konstrukcji bolidu, który nie pozwala praktycznie na walkę z nikim innym Polak jest porównywany do kolegi. Oceny występów Kubicy są „miażdżące”, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Robert ani razu nie pokonał zespołowego kolegi w kwalifikacjach, a w wyścigu dojechał tylko dwa razy przed nim.

Oczywiście można próbować nie patrzeć tylko na wyniki i szukać innych punktów odniesienia. W końcu to Robert zdobył jedyny punkt dla zespołu, a jego kolega nie. Poza punktami Kubica popełnił kilka błędów, uderzając dwa razy o bandy w Australii i rozbijając się w Baku. Można szukać trzęsącej się kierownicy po tym jak kierowca spłaszczył koła na dohamowaniu, można zwalać winę na odpadające części po uderzeniach w krawężniki i innych kierowców. Z tego co wiem porównywany jest nawet dźwięk silników kierowców Williamsa, gdy już nie ma do czego przyczepić się z zewnątrz. Ostatecznie jednak cały świat w każdym sporcie patrzy na rezultaty.

Nie ma, co patrzeć na wyniki z testów i treningów, ponieważ nigdy nie wiadomo, co dany zawodnik w danym momencie sprawdza. Dlatego też obiektywne porównanie osiągów, to tylko kwalifikacje, w których aż w dwanaście razy Russell osiągał lepsze wyniki. Różnice między zawodnikami Williamsa były czasami mniejsze, czasami większe, ale pomimo debiutu w F1 w tym roku George nie popełnił na tyle dużego błędu, żeby zakwalifikować się za kolegą z zespołu.

W wyścigach tempo Brytyjczyka przeważnie też jest lepsze, chociaż jadąc na końcu stawki obaj kierowcy muszą walczyć z niebieskimi flagami to właśnie Russell utrzymuje lepszą komunikację ze swoim inżynierem i pomimo tego, że to jest raczej walka o przetrwanie niż o punkty to widać, że nie chce stracić żadnej sekundy, co niektórzy mu wypominają...

Czy ktoś oglądający Formułę 1 powinien patrzeć na sprawę tak powierzchownie, że to jest Polak i nie widzieć problemu? Nie przystoi wiara w każdy spisek, który pojawia się w internecie. Gorsze traktowanie drugiego kierowcy, ponieważ nie jest Brytyjczykiem nie przystoi do „standardów” w Williamsie, zespole, który w historii zdobył wiele tytułów mistrzowskich.

Pojedynek Kubicy i Russella niektórzy traktują w kategorii wojny narodowej. Odnoszę wrażenie, że niektórzy utożsamiają powrót Roberta z bezgraniczną wiarą w cuda. Nie znamy pełnej prawdy w każdym momencie i na pewno nie znają ją nawet dziennikarze siedzący w padoku. Wiemy, że zespoły walczą o pieniądze i chcą odnosić sukcesy, na pewno nie podpisywaliby kontraktu z kierowcą, który jest na to za słaby, ale sam zespół do końca nie wiedział jak Kubica poradzi sobie w pełnym sezonie startów. Przecież, dlatego nie podpisał z nim kontraktu rok wcześniej.

Kwestie równego traktowania kierowców na pewno są trudne do zmierzenia i na pewno występowały różnice w różnych zespołach w historii, ale nigdzie jakiekolwiek różnice nie wskazywały na tak duże dysproporcje w wynikach między zawodnikami. Rok temu śmiano się, że Stroll to syn głównego sponsora Williama, Sirotkin pokonał go w kwalifikacjach 13:8, a w wyścigach był tylko nieznacznie gorszy 7:9 (bez nieukończonych wyścigów). Nawet jak już przyjmiemy, że partnerzy Schumachera, Alonso, Vettela byli nierównie traktowani, to nawet oni osiągali od czasu do czasu lepsze wyniki od swoich kolegów z zespołu.

Druga połowa sezonu
Sezon jeszcze długi. Przed nami kolejne wyścigi i sesje kwalifikacyjne. Nie jest powiedziane, że Robert będzie radził sobie tak źle jak do tej pory. Może Williams pomoże mu zrozumieć problemy z oponami i do drugiej połowy sezonu będzie lepiej przygotowany.

Ostatecznie to ani eksperci, ani fanatycy nie mają słowa przy podpisywaniu kontraktów na kolejne lata. To zespół biorąc pod uwagę cały sezon, wyniki, sponsorów i pracę z zawodnikiem decyduje o tym, czy wyniki były satysfakcjonujące, czy też nie.

Jeśli ktoś jest fanem to dalej kibicuje Kubicy, ten post ma tylko zwrócić uwagę na to, że powrót nie jest tak kolorowy jak mieliśmy nadzieję.