Analiza Grand Prix Austrii

Formuła 1 nie zawsze przynosi wiele emocji. W ostatnich latach wiele wyścigów to dominacja jednego zespołu i jednego kierowcy. Ta sytuacja, plus coraz mniejsza na świecie dostępność darmowych transmisji sprawia, że coraz więcej fanów odwraca się od tego sportu. Minął tydzień od najnudniejszego wyścigu w tym sezonie i nagle Formuła 1 wróciła do spektaklu za który ją wszyscy kochamy.

Wyścig w Austrii był tak emocjonujący, że zwycięzcę poznaliśmy prawie dwie godziny po jego zakończeniu. Sędziowie po raz kolejny w tym sezonie zadecydowali o tym kto wygrał, ponieważ sytuacja do której doszło przy wyprzedzaniu Leclerca przez Verstappena byłą co najmniej kontrowersyjna.

Dlaczego wyścig ten był aż tak dobry? Kierowca Ferrari był na straconej pozycji pomimo wygranych kwalifikacji już od Q2. Wtedy też jego zespół zadecydował, że okrążenie kwalifikacyjne przejedzie na miękkiej mieszance i na niej będzie musiał wystartować do wyścigu. Jego najwięksi rywale startowali na twardszej mieszance i przez to mogli dłużej jechać pierwszy stint. Tym samym pod koniec wyścigu ich opony były w lepszym stanie.

Ferrari chciało być w kwalifikacjach pewne pole position. Dlatego też Leclerc już w Q2 jechał na miękkiej mieszance. Wtedy kierowca ma mniejszy przeskok z tempem do Q3 i łatwiej mu wykręcać coraz lepsze czasy.

Wróćmy do samego wyścigu. Po zgaśnięciu świateł wydawało się, że Max już przegrał ten wyścig. Po pierwszym okrążeniu był siódmy. O 9 okrążeń dłuższy stint na pośredniej mieszance i wspaniała jazda sprawiły, że był pierwszy już na moment przed swoim pierwszym pit stopem. Oczywiście po zmianie opon na twarde znowu spadł na czwarte miejsce, ale z okrążenia na okrążenie odrabiał straty do czołówki.

Mercedesy w ten weekend słabo były przygotowane do walki z temperaturą. Nie chodzi tu o przegrzewanie opon, ale o jednostkę napędową. Hamilton po wyścigu stwierdził, że kolejny raz zespół nie był na to przygotowany.

Verstappenowi wcześniej pomogły też decyzje strategiczne Ferrari u drugiego kierowcy. Vettel został wezwany do boksów w taki sposób, że jego przejazd opóźnił wyjazd z boksów Bottasa ponieważ jak Finowi zapaliło się zielone światło to Niemiec akurat zajeżdżał na swoją zmianę opon. Niestety problemy z komunikacją sprawiły, że Sebastian nie miał jeszcze tych opon gotowych.

Hamilton zniszczył swoje przednie skrzydło na 27 okrążeniu i zespół nie wiedział czy wezwać go na zmianę. W końcu gdy się zdecydowali to powiadomili Lewisa za późno i ten przejechał już wjazd do boksów. Vettel w tym czasie zmniejszył stratę na tyle, że Brytyjczyk po zjeździe do boksów wylądował za nim. Stracił dodatkowe 11 sekund na zmianie nosa.

Verstappen dużo czasu zyskał też dzięki swojemu koledze z zespołu, którego Leclerc dublował w najgorszym możliwym miejscu na torze i dodatkowo Gasly mu w tym nie pomagał.

Walka pomiędzy Maxem, a Leclerciem była niesamowicie intensywna. Kierowca Red Bulla dwa razy atakował. Za pierwszym razem zostawił za dużo miejsca i zapewne postanowił, że nie straci prowadzenia w taki sam sposób następnym razem. Kompletnie wywiózł kierowcę Ferrari z toru. Sędziowie po wyścigu uznali, że był to incydent wyścigowy, szczerze mówiąc sam nie wiem co o tym myśleć.
Po tym wyścigu i w zasadzie w trakcie całego tego sezonu bardzo imponuje mi Norris. Lando widać jest bardzo poukładany pomimo młodego wieku. Jest szybki, a nie popełnia błędów jakie Max miał w swoim zwyczaju jak wszedł do F1. McLaren mocno się poprawił w ostatnich wyścigach. Sainz również bardzo dobrze walczył z końca stawki.

Co dla mnie było najważniejsze w tym wyścigu? To, że Honda w końcu wygrała. Daje to nadzieję na to, że nie odejdą tak szybko z Formuły 1 i się nią nie znudzą. Dzięki temu Red Bull może znowu wkroczy do walki o mistrzostwa.

Honda może zakończyć dominację Mercedesa w Formule 1 w przyszłości. Potrzebna jest do tego moim zdaniem jedna rzecz. Ustabilizowanie regulaminów jeśli chodzi o jednostki napędowe na kolejne lata. Nie zmieniajmy tych silników. Wprowadzajmy poprawki oczywiście, ale brak większych zmian sprawi, że moce poszczególnych jednostek się wyrównają. Można tu zauważyć to samo co kiedyś miało miejsce w silnikach V8. Renault wtedy uzyskiwało zezwolenia na poprawę silnika, żeby wyrównać stawkę i ostatecznie walczyli z Ferrari o tytuły.

Tutaj też najgorszą zmianą dla Hondy może być wprowadzenie nowych silników w kolejnych latach. Po 5 latach rozwoju tych jednostek i wydanych milionach dolarów, taka zmiana była by nieopłacalna i prawdopodobnie sprawiłaby, że stawka w F1 znowu by się rozjechała.