Jim Clark karierę sportową zaczął podobnie jak wielu innych kierowców - od rajdów i lokalnych wyścigów samochodowych. Do wyścigów startował w swoim własnym Sunbeamem Talbotem. Jednak pierwsze znaczące zwycięstwo, puchar Border Motor Racing Club, odniósł w roku 1957 pożyczonym od znajomego Porsche 356 1600 Super. W tym samym czasie uczestniczył z powodzeniem w górskich wyścigach samochodowych za kierownicą Triumpha TR3. Następnie Jim prowadził Jaguara D-Type dla zespołu Borders Rivers zdobywając w nim wiele nagród w Wielkiej Brytanii i Europie.
W roku 1958 młody Szkot wystartował w Brands Hatch jadąc za kierownicą Lotus Elite i dał się wyprzedzić tylko szefowi Lotusa, Colinowi Chapmanowi. Założyciel koncernu Lotus był pod wielkim wrażeniem talentu Clarka i zatrudnił go jako kierowcę testującego Lotusy startujące w Formule 2. Pomimo iż nie miał doświadczenia w jeździe samochodami jednomiejscowymi, to osiągał czasy zbliżone do czasów Grahama Hilla, który jeździł wtedy dla Lotusa w Formule 1!
Dzięki temu Chapman przyjął Jima do zespołu Formuły 2, jednak już po kilku miesiącach, gdy Hill przeniósł się do BRM, posadził go w bolidzie Formuły 1.
Clark bez żadnych problemów odnalazł się w nowych warunkach, już w drugim wyścigu cyklu, Grand Prix w Spa, zdobył pierwsze punkty w klasyfikacji indywidualnej kończąc wyścig na 5 pozycji. Radość z pierwszych punktów przyćmiła jednak śmierć kolegi z zespołu - Alana Staceya. Po tym jak w wizjer jego kasku, przy prędkości 190 km/h, uderzył ptak Alan stracił panowanie nad bolidem i doszczętnie się rozbił.
Wracając jednak do Jim'a to kolejny sezon (1961 roku) był dla niego bardzo trudnym okresem. Kolizja na torze Monza z prowadzonym przez Wolfganga von Trippsa Ferrari zaważyła na całym sezonie. Wypadek nie był winą Szkota, jednak z powodu jego wyniku dochodzenie ciągnęło się przez cały sezon, dezorganizując starty. Dla przypomnienia, w wyniku kolizji bolid Niemca wyleciał w powietrze i spadł na trybunę, zabijając kierowcę, 15 widzów, a 60 innych raniąc.
Kolejne lata były znacznie bardziej udane. Sezon 1962 roku Clark zakończył z tytułem wicemistrza świata pomimo licznych problemów technicznych zLotusem 25. Jednak to dopiero była zapowiedź sukcesów w sezonie 1963. Jim wygrał wówczas 7 na 10 wyścigów i z wynikiem 54 punktów wywalczył Mistrzostwo Świata Kierowców. Swój sukces potraktował bardzo poważnie mówiąc, że zobowiązuje go on do promowania sportów motorowych dzięki czemu zaangażował się w wiele inicjatyw społecznych i charytatywnych.
W sezonie 1965 kolejny raz wywalczył mistrzostwo, chociaż nie był obecny na Grand Prix Monte Carlo. W tym czasie poleciał do Ameryki i wystartował w Indianapolis 500 oczywiście wygrywając. Dzięki czemu stał się pierwszym kierowcą, który wygrał prowadząc samochód tylnosilnikowy oraz stał się jedynym kierowcą w historii, który w tym samym roku wygrał nie tylko Formułę 1, ale i Indy 500. Jednak to nie był koniec jego sukcesów na ten sezon. Wygrał także Trzygodzinny Wyścig Samochodów Turystycznych na torze w Sebring za kierownicą Lotusa Cortiny. Jednym słowem na Szkota w sezonie 1965 nie było mocnych.
Niestety kolejny sezon z powodu problemów z bolidem nie był już taki owocny i Jim z trudem zakończył go na 6 pozycji.W sezonie 1967 roku po sprzymierzeniu się Lotusa z Fordem i Cosworthem Jimowi udało się uzyskać 3 miejsce. Dzięki powyższemu połączeniu do dyspozycji miał doskonały bolid - Lotus 49.
Kolejny rok Clark rozpoczął od odniesienia swojego 25 zwycięstwa w wyścigach Grand Prix. Wszystko więc wskazywało, że trzeci tytuł mistrzowski jest na wyciągnięcie ręki. Jednak Chapman, pomimo niechęci Jima,wystawił go do wyścigu Formuły 2 w Hockenheim. Tym samym 7 kwietnia 1968 roku zakończyła się kariera Jima Clarka. W czasie okrążenia treningowego, na śliskim i wilgotnym torze, jego bolid wypadł z trasy i z prędkością ponad 200 km/h uderzył w drzewa, kierowca zginął na miejscu. Późniejsze dochodzenie wykazało, że przyczyną wypadku nie był błąd kierowcy, ale pęknięcie opony.
Śmierć Clarka zszokowała świat wyścigów samochodowych, a informacja o niej trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie. Wszystko dlatego, że Jim Clark był nie tylko utalentowanym kierowcą, który w zaledwie 72 startach w Formule 1 zdobył 25 zwycięstw i 33 pole position, ale przede wszystkim szczerze lubianym, sympatycznym i skromnym człowiekiem.
Powyższy tekst bazuje na własnej wiedzy i informacjach z książki Legendy Formuły 1 - Philip Raby
źródło