Nowy system miałby polegać na tym, że elektronika po wykryciu oderwania koła od bolidu miałaby szybko wypuścić z opony powietrze. W ten sposób koło przestałoby się odbijać i szybciej wytraciłoby prędkość.
Oczywiście Formuła 1 w porównaniu do tego, co mieliśmy 20 lat temu jest dużo bezpieczniejsza, ale nadal są to wyścigi bolidów, które przekraczają 300km/h. Nigdy nie możemy mówić o 100% bezpieczeństwie, ale poziom ten zawsze można zwiększyć.
Od wypadku Ayrtona Senny w F1 nie zginął żaden kierowca, ale jak już niedawno wspominałem w innych seriach dochodziło do tragicznych wypadków. W 2009 roku kierowca F2 Henry Surtees zginął po uderzeniu w głowę właśnie takim odbijającym się kołem.
Wprowadzenie tego nowego systemu jest bardzo skomplikowanym zadaniem. Jeśli komputer pokładowy przez przypadek wypuściłby przy dużej prędkości powietrze z opony mogłoby to ponieść za sobą groźne konsekwencje.
Projekt jest jeszcze we wczesnej fazie rozwoju. Nie wiadomo, czy ostatecznie do Formuły 1 trafi, ale samo w sobie rozwiązanie jest bardzo ciekawe, choć jego wdrożenie może być czasochłonne i kosztowne.