Ten wyścig miał jednak w sobie dużo więcej polityki niż mogłoby się wydawać. Norberto Fontana w 2006 roku udzielił wywiadu w którym potwierdził, że Jean Todt odwiedził boksy zespołu Sauber i kierowcy dostali polecenie blokowania Villeneuve'a w sytuacji w której mogliby pomóc Schumacherowi w wygranej. Zespół z Szwajcarii już wtedy korzystał z silników Ferrari i nie mógł odmówić.
Peter Sauber oczywiście nigdy nie przyznał się do takiego układu. Zresztą, nie tylko oni byli posądzani o ustawianie wyników wyścigu.
Ponad tydzień po zakończeniu w wyścigu w "The Times" można było przeczytać, że przed startem Grand Prix doszło do porozumienia między Frankiem Williamsem, a Ronem Denisem. Max Mosley, ówczesny prezydent FIA zaprzeczał: "Oczywiste jest, że wynik wyścigu nie został ustalony wcześniej. Nie było porozumienia pomiędzy McLarenem i Williamsem dotyczącej wygranej Hakkinena".
Teraz wiele lat po wyścigu w Jerez David Coulthard przyznał się, że otrzymał w trakcie wyścigu polecenie zespołowe. Miał przepuścić Mike Hakkinena, a wcześniej został poinformowany, że jeśli on wraz z Finem nie będą przeszkadzać w wyścigu kierowcom Williamsa to ci drudzy zjadą im z drogi i pozwolą na wygraną.
Dlaczego wtedy nie zajęto się tą sprawą na poważnie? Villeneuve po kolizji z Schumacherem miał lekko uszkodzony bolid. Jechał wolniej niż przed kolizją i wszyscy uważali, że chciał po prostu dojechać do mety i zapewnić sobie tytuł mistrzowski. Zapewne tak było, ale jak się okazało po latach sprawa miała drugie dno.
Takie smaczki przeważnie wychodzą dopiero po latach. Zapewne w przyszłości o części układów pomiędzy poszczególnymi zespołami jeszcze się dowiemy, a o innych niestety nie. Swoją drogą ciekaw, czy Coulthard czekał 17 lat, aż sprawa się przedawniła?