Zakazane w F1 - X- wings - część 12

Rok 1997 był ostatnim, podczas którego Ken Tyrrell prowadził jeszcze swój zespół w Formule 1. Wpadł na pomysł, który można powiedzieć, że zaczerpnął z gwiezdnych wojen - mianowicie "X-wings". Była to ostatnia próba ratowania upadającego teamu.

Tyrrell w tamtych czasach był wiecznie w problemach finansowych. Można powiedzieć, że zmagał się z nimi tak samo jak Minardi, HRT czy inne zespoły końca stawki. Mało brakowało by zostali wykupieni przez British American Racing, by w ostateczności stać się Hondą, która dwa lata temu odeszła z F1.

Nawet w tak późnym stadium upadku, Harvey Postlethwaite pokazał wielką pomysłowość w obliczu przeciwieństw losu. W sumie, to właśnie tego można by oczekiwać od zespołu, który dał światu pierwszy sześciokołowy bolid Formuły 1.

X-wings – czy też "pylony" jak zwał tak zwał, powstały by w desperackiej próbie wzmocnić docisk w bolidzie w którym zasadniczo brakowało docisku oraz mocy jednostki napędowej. Zasady Formuły 1 zakazują montowania spoilerów w wielu kluczowych miejscach na bolidzie. Nigdzie jednak nie wspomniano o pozycji na wysokości głowy kierowcy, a w zasadzie po jego bokach. Tak więc nikt nie łamał żadnych zasad.

Głównym materiałem z jakiego budowany jest bolid F1 w tych czasach są włókna węglowe. Nie są one jednak tanie. Zespół posiadał dużo starych spoilerów które gdzieś się walały po garażu. Mogli więc z nich skonstruować te specyficzne mini-spoilery, które generują więcej docisku.

W taki prosty w sumie sposób powstały X-wingi w F1. Oczywiście były one groteskowo brzydkie. Nikt mi już nie powie, że recycling i F1 to przeciwieństwa. Pomimo swojego wyglądu w 1998 roku wiele zespołów zaczęło z nich korzystać. Szczególnie na takich torach gdzie wymagany jest wysoki docisk jak Buenos Aires.
Zespół Prost GP, mógł korzystać tylko z jednego takiego skrzydła ponieważ drugie blokowało by dostęp do wlewu paliwa. Tak więc na torach po których jeździ się zgodnie z ruchem zegara było ono zamontowane po jednej stronie a na tych drugich odwrotnie.

Do Grand Prix San Marino, nawet Ferrari ich używało. Adrian Newey który wtedy pracował dla McLarena, nic sobie z nich nie robił. FIA w ostateczności zakazało ich używania, uznając je za niebezpieczne.

Tak naprawdę to jedno z takich mini spoilerów oderwało się podczas pit stopu w zespole Sauber. Naszym zdaniem jednak powinno się je zakazać z bardzo prostej przyczyny. F1 oglądają miliony ludzi i chcą oni widzieć piękne bolidy, a nie jakieś dziwaczne wynalazki.

Na podstawie: źródło Zaktualizowano: 8.02.2012

Prześlij komentarz

0 Komentarze