Zakazane w F1, Beryl

Inaczej niż inne zakazy, wykluczenie użyciu berylu z bolidów Formuły 1 obeszło się bez większego echa. Miało to jednak bardzo duży wpływ na silniki. Zespołem, który odczuł, to najmocniej był McLaren. Ostatnie dwa sezony lat 90 to ostra walka między srebrną strzałą a Ferrari. Walka tocząca się nie tylko na torze, ale również za zamkniętymi drzwiami.

Zespoły zawsze starają się wytykać innym stosowanie technologii nowych, takich, w których sami nie przodują. McLaren i Ferrari co sezon oskarżali się o łamanie przepisów. Zespół z Woking na początku sezonu 1998 stosował specjalne tylne hamulce. Ferrari w 1999 zostało oskarżone o stosowanie nieprzepisowych owiewek (od dyskwalifikacji z tym związanej się odwołali).

Osiągi bolidu włoskiego zespołu zbliżone były do McLarena, jednak różnica w mocy silników stała po stronie tych drugich. Ross Braw zdawał sobie sprawę, że silnik Mercedesa osiąga takie same obroty jak ich jednostka, różnicą była jednak długość tłoków, które w Ferrari były krótsze. Jednym słowem przy takich samych obrotach moc Mercedesa była większa.

Jak się później okazało, odpowiedzialny za to był materiał, z którego budowano silnik (tłoki oraz cylindry). Materiał egzotyczny oraz rakotwórczy, tak FIA określiła go 6 października 1999 na konferencji prasowej, na której kompletnie wykluczono beryl z konstrukcji bolidu Formuły 1 (używali go tylko Mercedes oraz Peugeot). Zespoły otrzymały jednak czas do końca sezonu, by zmienić budowę jednostki napędowej.

Głównym argumentem za zakazem był problem kosztu oraz bezpieczeństwa. Nie tylko beryl jest trudny do wytworzenia, ale i obrobienia. Dodatkowo jest on rakotwórczy oraz można się nim zatruć, Ron Dennis twierdził, że już po wyprodukowaniu nie stwarza on żadnego zagrożenia. Ta informacja wyszła na konferencji we wrześniu 2003 w odpowiedzi Denisa na kontrowersyjne zmiany w budowie i przepisach dotyczących opon.

Michelin opracował wtedy opony, które miały prawidłową szerokość przed startem do wyścigu, a w trakcie wyścigu już tak nie było, wcześniej nie było to kontrolowane.

Ron Dennis stwierdził, że wróciła niesprawiedliwość do Formuły 1 i wspomniał wtedy o berylu:

"Jeśli zespół, legalnie, wynajdzie sposób na uzyskanie przewagi nad rywalami, a ta przewaga zostaje potem im zabrana, to nie jest normalne. Beryl jest jednym z przykładów. Nie będę wchodził w szczegóły jego historii. Powiem, tylko że wyprodukowanie takich tłoków jest niezwykle trudne od technicznej strony, wymaga bardzo ostrożnego przetwarzania, jednak po wyprodukowaniu jest kompletnie bezpieczny dla osoby, która ma z nim kontakt lub używa go w silniku w trakcie GP. Poza tym używaliśmy go z dużym sukcesem i nie było żadnego powodu, dla którego nie mielibyśmy używać tej przewagi, zważając na to ile miesięcy pracy i miesięcy poszukiwań to zajęło, nie wspominając o funduszach."

Ja natomiast chciałem dodać, że zakazanie stosowania berylu wcale nie pomogło zmniejszyć kosztów wyprodukowania silnika Formuły 1. Faktem jest, że nawet mogło zwiększyć. Zespoły szukały innego tak wytrzymałego i elastycznego materiału, który okazał się jeszcze kosztowniejszy (nowe stopy aluminium).

Z czasem FIA sama zauważyła, że trudno kontrolować każdą część dlatego zawiesili rozwój silników. Zmieniło się to dopiero po sezonie 2014, w którym wprowadzono nowe jednostki napędowe.