Podsumowanie GP Australii

Za nami pierwszy tegoroczny wyścig o Grand Prix Formuły 1 i przyszedł czas na podsumowania. Dla przypomnienia, wygrał Nico Rosberg przed Lewisem Hamiltonem i Sebastianem Vettelem.

Po długiej zimowej przerwie nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Co roku FIA wprowadza małe zmiany w przepisach, które mają sprawić, że wyścigi będą ciekawsze i nieprzewidywalne. Testy przed sezonem pokazały, że już trzeci rok obowiązywania hybrydowych jednostek napędowych sprawił, że są one niesamowicie niezawodne. Trudno było jednak ocenić, kto tak naprawdę jest najszybszy, czasy pokazywały, że Ferrari, rozsądek podpowiadał, że jest to nadal Mercedes.

Piątkowe treningi w deszczowej atmosferze nie zdradziły nam wiele. Dopiero sobotnie kwalifikacje miały pokazać, kto naprawdę jest szybki. Wszystkie wcześniejsze sesje treningowe wygrał Lewis Hamilton i to on był faworytem do pole position.

Sobota to był test nowego formatu kwalifikacji. Na początku wydawało się, że jest ciekawiej. Na torze był chaos, wszyscy szybko chcieli uzyskać jak najlepszy czas okrążenia i w tym samym momencie pojawili się na torze. Moim zdaniem taki chaos nie ma nic wspólnego z faktyczną walką o najlepszy czas, a przecież o to od zawsze chodziło w kwalifikacjach. Tu bardziej chodziło o znalezienie dla siebie odpowiedniego miejsca na torze i wykorzystanie tej przewagi.

O ile w Q1 i Q2 jeszcze było dużo akcji o tyle w Q3 oglądaliśmy bolidy raz na torze, a na cztery i pół minuty przed końcem wszyscy siedzieli w alei serwisowej. Sebastian Vettel nawet zdołał przebrać się przed konferencją prasową...

Wiele osób krytykowało ten format, poczynając od fanów, na szefach zespołów kończąc. W niedzielny poranek już było wiadomo, że w Bahrajnie więcej takich kwalifikacji nie zobaczymy. Za jakiś czas będziemy mówić, a pamiętacie o tym głupim formacie kwalifikacji, który oglądaliśmy tylko raz w Australii 2016?

Start

Do niedzielnego wyścigu z pole position oczywiście startował Lewis Hamilton przed Nico Rosbergiem, czyli bez zmian. Na szczęście po zgaśnięciu świateł to Ferrari z Sebastianem Vettelem za kółkiem wyszło na prowadzenie. Kierowcy Mercedesa byli tak zaskoczeni, że Nico Rosberg opóźnił hamowanie i wywiózł na zewnętrzną Lewisa. Ten spadł aż na 6 pozycję, a Ferrari jechało w tym momencie po wygraną.

Hamilton chciał jak najszybciej odrabiać straty, ale od sezonu 2014 mamy węższe przednie skrzydło i na tym torze po prostu nie można jechać blisko za drugim bolidem w zakręcie, przez co wyprzedzanie jest mocno utrudnione. Kierowca Mercedesa utknął, więc za Maxem Verstappenem. Bolid Toro Rosso od lat jest szybki na prostych, dzięki czemu trudno było się zbliżyć do niego nawet z użyciem DRS-u.

W tym momencie wiadomo było, że Lewis tego wyścigu nie wygra, ale też nikt się nie spodziewał, że Ferrari go przegra.

Na 17 okrążeniu Fernando Alonso miał groźny wypadek, z którego na szczęście wyszedł cało tylko z obolałymi kostkami. Wyścig został przerwany. Po wywieszeniu czerwonej flagi mechanicy mogą pracować nad bolidami, a opony mogą zostać zmienione.

Czerwona flaga

Zawodnicy z pierwszej dziesiątki do wyścigu startowali na super miękkiej mieszance. W trakcie pierwszej rundy pit stopów większość ponownie wybrało super miękką mieszankę. Była to agresywna strategia. W tym czasie Nico Rosberg miał już założone miękkie opony, a w trakcie czerwonej flagi zmienił je na pośrednie. Planował na nich dojechać aż do mety.

Ferrari nie wykorzystało tej darmowej zmiany i zostawiło Vettela na super miękkiej mieszance. Oznaczało to, że będzie musiał jeszcze zjechać do boksów, w przeciwieństwie do Rosberga i Hamiltona.

Najlepiej przerwę w wyścigu wykorzystał Romain Grosjean. Kierowca zespołu Haas jeszcze nie był w boksach, a w trakcie przerwy również zmienił opony na pośrednie. Dzięki temu w teorii nie był w boksach ani razu, a dojechał do końca wyścigu na innej mieszance. Moim zdaniem to właśnie Francuz zasługuje na miano kierowcy tego wyścigu. Głosować możecie na stronie www.formula1.com/vote

Wracając jednak do czołówki, tak jak wspomniałem Vettel musiał zjechać do boksów, a w tym czasie kierowcy Mercedesa znaleźli się przed nim. Hamilton dzięki lepszej strategii awansował o kilka pozycji i wyprzedził Daniela Ricciardo.

W tym momencie Rosberg już był niezagrożony na prowadzeniu. Vettel był natomiast na szybszych oponach i zbliżał się do Hamiltona. Pamiętając jednak o tym, co pisałem wcześniej, że wyprzedzanie jest tu praktycznie niemożliwe, Sebastianowi nie udało się awansować na 2 pozycję.

Rosberg i jego problemy techniczne

W takiej kolejności dojechali do mety. Wszystko fajnie gdyby nie to, że po wyścigu okazało się, że Rosberg był bliski wycofania się z wyścigu. Kawałek gumy zablokował chłodzenie w jednym z hamulców, temperatura szybko się zwiększyła i mocno cierpiała na tym jedna z opon. Zespół nie mógł przekazać żadnych informacji swojemu kierowcy.

Niemiec miał jednak dużo szczęścia i dojechał do mety. Na pewno będzie miało to pozytywny wpływ na jego morale. Rozbił w piątek przednie skrzydło, Lewis był mocno przed nim przez cały weekend, a jednak to Rosberg z Australii wyjechał z kompletem punktów.

Wszyscy od początku roku mówili, że to będzie sezon walki pomiędzy Lewisem, a Sebastianem. Fajnie, że Nico tak łatwo im nie odpuści.