Pięć największych sukcesów sezonu 2019

Kontynuując podsumowanie minionego sezonu, warto przypomnieć sobie pięć największych rozczarowań. Oczywiście moim zdaniem. Nie wszyscy pewnie zgodzą się z każdym z nich

Pięć największych rozczarowań w sezonie 2019 znajdziecie tutaj, sukcesy poniżej:

Mercedes i Lewis Hamilton

Trudno było pominąć ten zespół, biorąc pod uwagę największe sukcesy w tym sezonie. Red Bull pokazał w tym roku potencjał w kilku wyścigach, a Ferrari pokazało jak sobie strzelać w stopę. Tym czasie Mercedes wygrywał wyścig za wyścigiem. Absolutnie zdominowali erę hybrydową Formuły 1. Został im tylko jeden sezon przed wielkimi zmianami w 2021 roku.

W tym roku wygrali 15 wyścigów i 89 ze 121 wyścigów od 2014 roku. Odsetek zwycięstw wynosi 73,6%. Czyli co czwarty wyścig tylko wygrywa ktoś inny.

Lewis Hamilton poza GP Niemiec był bezbłędny. Wygrywał, to co mógł wygrać, wygrywał, to czego nie powinien wygrać. W momentach, które miało to znaczenie, był po prostu najszybszy, a w momentach, w których mógł dojechać na dalszej pozycji, nie pakował się w żadne niepotrzebne obroty, czy kolizje.

W tym sezonie mocno popracował nad tempem w wyścigu. Wygrał wiele Grand Prix, nie startując z pole position, co we wcześniejszych latach było bardzo trudne do wykonania.

Można ich kochać lub nienawidzić, ale nadal musisz szanować ich niesamowite osiągnięcia.

Charles Leclerc

Podczas gdy rok 2019 był kolejną straconą szansą dla Ferrari na zakończenie posuchy w mistrzostwach, dalszy rozwój Charlesa Leclerca powinien dać długo cierpiącym fanom Scuderii duży powód do optymizmu na przyszłość.

Największą niespodzianką tego sezonu dla Ferrari było to, że ich nowy utalentowany zawodnik, przyjdzie i będzie chciał grać tylko drugie skrzypce. Leclerc w swoim drugim sezonie w Formule 1 już wiedział jak współpracować z inżynierami i wyciągnąć to co chce z bolidu.

Część problemów w Ferrari z komunikacją w zespole i decyzjami strategicznymi wynikała po prostu z tego, że Charles był za szybki. W drugiej połowie roku był nie do pokonania w kwalifikacjach, a na dodatek wygrywał wyścigi.

W tym momencie nie trzeba się bać o Leclerca w Ferrari, tylko o to jak Ferrari podejdzie z nim do sezonu 2020. Pokazał, że może być ich gwiazdą na wiele lat, o ile wcześniej nie odejdzie do innego zespołu.

McLaren

Co najważniejsze po tym sezonie, to to, że McLaren zmierza we właściwym kierunku i wspina się po drabince w kierunku Red Bulla, Ferrari i Mercedesa. Jeszcze może nie są pretendentami do tytułu mistrzowskiego i pewnie nie będą za rok, ale dużo gdy w Formule 1 jest więcej konkurencyjnych zespołów.

McLaren odrodził się po latach z Hondą i Fernando Alonso. Teraz zespół jest najważniejszy, a nie jeden z jego kierowców. Widać, że Carlos Sainz i Lando Norris bardzo dobrze się ze sobą dogadują, Hiszpan nabrał dużo doświadczenia w tym roku i zdobył pierwsze podium, a Brytyjczyk na pewno będzie mocniejszy w przyszłym roku, wiedząc, z czym to się je.

Teraz tylko będą czekać na silnik Mercedesa w sezonie 2021.

Honda

Japończycy to była największa niewiadoma tego sezonu. Do udowodnienia mieli wiele. Z zespołu końca stawki rok wcześniej przeszli do zespołu środka stawki, a teraz musieli wypełnić buty byłym mistrzom świata i pozwolić im znowu walczyć o wygrane.

Honda w ciągu czterech lat z silnika GP2 stworzyła jednostkę napędową, która nie pozwoliła Hamiltonowi wyprzedzić w Brazylii Piera Gasly w walce o drugą pozycję i jeszcze pod koniec prostej mu odjeżdżał.

To była mocna transformacja z pośmiewiska w dostawcę silników, który odnosi sukcesy. Red Bull całe szczęście im zaufał i dał drugą szansę w Formule 1. Teoretycznie za rok powinni być jeszcze mocniejsi i na to chyba wszyscy liczą, żeby Mercedes nie miał tak łatwo.