Bernie Collins, jedna z czołowych inżynierek ds. strategii w Formule 1 podjęła w sezonie 2021 decyzję o zakończeniu pracy w zespole Aston Martin i przygody z królową motorsportu. W książce „Jak wygrać Grand Prix. Tajniki strategii w F1” wspomniała z jakich powodów postanowiła zmienić branżę: https://bit.ly/f1fanklub-gpredbull
Fragment:
W 2021 roku miejsce Sergio
Péreza zajął Sebastian Vettel. Z Sebem świetnie się dogadywałam, był
wyjątkowo pracowity i zdeterminowany. Racing Point F1 Team zmienił nazwę
na Aston Martin F1 Team. Nagle mieliśmy istotnie więcej pieniędzy, więc
poczułam, że moja praca jest wyraźnie bezpieczniejsza. Jednocześnie oznaczało
to większą presję i większe oczekiwania. Pandemia nie ustępowała, ale
w tym sezonie udało się zorganizować 22 wyścigi. Nie zawsze była to już
jednak taka sama frajda jak wcześniej.
Zmęczenie intensywnością pracy
Lata 2020 i 2021 były dla
mnie bardzo trudne. W 2021 roku myślałam już tak: „Wyścigów jest naprawdę
dużo. Gdy trzy z nich wypadają tydzień po tygodniu, po trzech tygodniach
w drodze wracam do domu skonana i nie jestem w stanie
w żaden sposób wykorzystać wolnego weekendu. Coś trzeba zmienić”.
Napięty kalendarz nie zostawiał
zbyt wiele miejsca ani na rozwój osobisty, ani na rozwój w zespole. Czasu
na odpoczynek też było jak na lekarstwo, nie licząc kilku tygodni w zimie.
Każdy kolejny rok kończyłam zmęczona, zgorzkniała, myślałam tylko o tym,
żeby posiedzieć w domu. W styczniu albo w lutym byłam gotowa, by
znów ruszyć w drogę. Co roku powtarzał się ten sam cykl, jednak tym razem
było inaczej.
W sezonie 2021 na część
wyścigów zaczął jeździć Pete Hall, starszy inżynier ds. strategii. Nie musiałam
wtedy podróżować, ale nadal robiłam, co do mnie należało. Godziny były te same,
tyle że w fabryce. Często stwierdzałam, że praca w centrum dowodzenia
jest wręcz trudniejsza, ponieważ musiałam późnym wieczorem wracać samochodem do
domu. W fabryce nie było górnego limitu godzin pracy, a poza tym
trzeba było ogarnąć wiele innych drobiazgów, o które na wyścigach nie
trzeba się martwić, jak choćby wyżywienie.
Dobrnęłam do końca sezonu 2021
i zaczęłam rozważać moją sytuację. Nie miałam nikogo na utrzymaniu, miałam
też przekonanie, że nawet gdybym nie pracowała, przez jakiś czas bym sobie
poradziła. Może nie wystarczyłoby mi pieniędzy, by podtrzymać dotychczasowy
styl życia, ale przetrwałabym. Obsługiwanie wyścigów z centrum dowodzenia
nie było tak prostym zajęciem, jak mogłoby się wydawać. Zależało mi na wolnych
weekendach, żebym mogła jeździć na śluby, urodziny i wydarzenia
towarzyskie, a przesiadywanie w centrum dowodzenia uniemożliwiało to
równie skutecznie jak wyjazdy na wyścigi.
Odkąd w 2015 roku dołączyłam
do zespołu, pracowałam przy 147 wyścigach i nie opuściłam ani jednej
sesji. Z czasem zaczęło do mnie docierać – w szczególności gdy
odbywały się trzy wyścigi z rzędu w różnych strefach czasowych –
że mogłabym robić coś innego. Chciałam chociaż mieć takie możliwości jak
mechanicy kilku innych ekip, którzy mogli sobie odpuścić dwa wybrane wyścigi
w napiętym kalendarzu. Potrzebowałam tego rodzaju elastyczności. Gdy
nadszedł ostatni wyścig sezonu 2021, dotarło do mnie, że moje odczucia
i przemyślenia nie wynikają ze zwyczajowego na koniec roku zmęczenia
i rozdrażnienia. W styczniu następnego roku wiedziałam już, że albo
dostanę zgodę na opuszczenie dwóch wyścigów w roku, albo zmienię pracę.
Nie miałam opracowanej żadnej alternatywy, więc postanowiłam oszczędzać
w trakcie sześciomiesięcznego okresu wypowiedzenia, by potem mieć za co
żyć. Jakkolwiek miało się to skończyć, musiałam zerwać z tak intensywnym
życiem. Byłam do tego stopnia zabiegana, że nie miałam kiedy usiąść
i spokojnie tego przemyśleć. Nawet gdybym znalazła czas na takie
rozważania, z pewnością zabrakłoby mi go na przygotowanie CV, wysyłanie
podań czy zapisanie się na jakieś szkolenie. Praca w F1 jest tak
wymagająca, że nie ma w niej nawet chwili na rozważania o życiu.
Dzisiaj wiem, że tamta decyzja
o odejściu była jedną z najlepszych w całej mojej karierze
zawodowej. Nie przechodziłam do innego zespołu, do którego zabrałabym całą moją
wiedzę o Astonie Martinie, więc nie zesłali mnie na jakieś przypadkowe
stanowisko gdzieś w fabryce. Przez cały sześciomiesięczny okres
wypowiedzenia w pełnym wymiarze robiłam to, co lubiłam. Mogłam też sama
wybierać wyścigi, na które pojadę. Tamto pół roku otworzyło mi oczy na wiele
spraw. Stwierdziłam, że jednak wolę jeździć na tor. Drobiazgi, które wcześniej
mnie drażniły, straciły na znaczeniu. Robiłam swoje, a podejmowanie
decyzji wydawało mi się znacznie łatwiejsze niż wcześniej.
(…)
Ostatni wyścig i pożegnanie z
F1
Moim ostatnim wyścigiem było
Grand Prix Węgier z 31 lipca. To było ciekawe doświadczenie, pod wieloma
względami inne od dotychczasowych. Normalnie pędziłabym z odprawy na
odprawę, porządkowała to i sprawdzała tamto. W Formule 1 zawsze
znajdzie się coś, co zrobić po prostu trzeba. Nie ma czasu, by przystanąć
i pogadać z kimś o niczym. W Budapeszcie mogłam jednak
zwolnić i na przykład wypić kawę z Willem Hingsem z działu
komunikacji, z którym objechałam cały świat, ale rzadko miałam okazję
spędzić trochę czasu. Znalazłam czas na rzeczy, których nigdy wcześniej nie
udało mi się zrobić. Posiedziałam na przykład na górnym poziomie pomieszczeń
gościnnych, dobrze się wszystkiemu przyjrzałam, ponieważ wychodziłam
z założenia, że to może być mój ostatni tydzień w padoku. Zdawałam
sobie sprawę, że nie każdy może w takiej formie doświadczyć Formuły 1.
Niedziela była wyjątkowo
emocjonalnym dniem. Gdy się od chodzi, ludzie mówią urocze rzeczy – takie,
których na co dzień nie mówili. Na okrążeniu zjazdowym po wyścigu Sebastian
podziękował mi przez radio i powiedział, że bardzo miło się ze mną pracowało.
Wtedy naprawdę do mnie dotarło, że po 136 wyścigach na stanowisku dowodzenia
w alei serwisowej siedzę tu po raz ostatni.
Emocje odczuwali również inni
członkowie zespołu. Gdy schodziłam ze stanowiska dowodzenia, uroniłam parę łez.
Zostałam tam chwilę dłużej niż inni. Kochałam pracę inżynierki ds. strategii
i wykonywałabym ją dalej, gdyby nie konieczność udziału w 23
wyścigach rocznie. Po raz pierwszy odchodziłam z pracy z własnej
inicjatywy (jeśli chodzi o McLarena, czułam, że moja decyzja była
wymuszona). To naprawdę doniosła chwila, gdy postanawia się po rzucić zajęcie,
które tak wiele dla nas znaczy.
Ze zwykłego przyzwyczajenia
poszłam na odprawę po wyścigu. Nie musiałam tego robić, bo na następnym Grand
Prix miało mnie już nie być. Ktoś z cateringu przyrządził mi nawet
lekkiego drinka, co jeszcze nigdy wcześniej się podczas odprawy nie zdarzyło.
Gdy skończyliśmy, oddałam laptopa, telefon i wszystko inne, co należało do
Astona Martina. Z niemal pustym plecakiem po raz ostatni opuściłam padok.
Przez chwilę rozważałam, czy nie zostać jeszcze na niedzielny wieczór, ale
uznałam, że mogłyby być z tego kłopoty. Na lotnisku pożegnałam się
z kolejnymi osobami i ruszy łam w drogę do domu.
Bardzo szybko uświadomiłam sobie,
że moje doświadczenie w obszarze strategii w F1 może przydać się
gdzie indziej. Jedna z najciekawszych nowych możliwości pojawiła się po
pół roku, w Sky Sports F1. Relację z nimi nawiązałam, gdy wystąpiłam
w ich podcaście Any Driven Monday. Chyba wtedy zrozumieli, że warto mieć
kogoś, kto postrzega weekend wyścigowy oczami inżyniera. Nigdy wcześniej nie
przeszło mi przez myśl, że mogłabym się pojawiać w relacjach Sky Sports
F1, ale lubię uczyć się nowych rzeczy. Rola eksperta w telewizji byłaby
dla mnie czymś całkowicie nowym, ale uznałam, że warto spróbować.
(…)
Nowe wyzwanie
Media mają swoją własne wymagania
i cele, z czego zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, zajmując miejsce
na stanowisku dowodzenia w alei serwisowej. Ani razu nie zastanawiałam
się, w jaki sposób powstaje program telewizyjny. Nauka terminologii
i systemów była dla mnie fantastycznym doświadczeniem, zwłaszcza że
pracowałam z niezwykle kreatywnymi ludźmi. Wyznawali oni zupełnie inne
priorytety niż inżynierowie, a mimo to wszyscy trafiliśmy w to samo
miejsce.
Wielokrotnie po wyścigach
rozmawiałam z bliskimi w domu, wiedziałam więc, ile z przekazu
odbierają kibice siedzący przed telewizorami. Zdawałam sobie też sprawę,
dlaczego niektóre wyścigi – zwłaszcza te z wieloma pit stopami –
bywają trudne do zrozumienia. Tym bardziej cieszę się, że otrzymałam szansę
przedstawiania nieco innej wersji analiz wyścigowych i jednoczesnego
promowania dziedzin, którymi zajmują się inżynierowie.
Życie na stanowisku dowodzenia w alei serwisowej jest tak intensywne, że trudno jest sobie wyobrazić świat poza nim. Możliwość przyglądania się z innego punktu widzenia sportowi, w którym przepracowałam całe życie i który sprawia mi tyle radości, jest dla mnie niezwykle satysfakcjonująca. Następny rozdział zawsze jest początkiem czegoś nowego.
O książce:
„Jak wygrać Grand Prix. Tajniki
strategii w F1” to książka, która daje unikalny wgląd w funkcjonowanie stajni w
Formule 1. Przedstawia życie inżynierki odpowiedzialnej za strategię w jednym z
najbardziej wymagających środowisk na świecie. Bernie Collins, która
współpracowała z wieloma doświadczonymi kierowcami, takimi jak m.in. Jenson
Button czy Sebastian Vettel, opisuje swoją drogę w F1, wspomina o trudnościach
zawodowego życia w tym środowisku oraz o decyzji o zakończeniu kariery po
przepracowanych 147 wyścigach.
📗 Przeczytaj książkę „Jak wygrać Grand Prix. Tajniki
strategii w F1” i odkryj, co dzieje się za kulisami najszybszego i najbardziej
zespołowego sportu świata, w którym każda sekunda ma znaczenie: https://bit.ly/f1fanklub-gpredbull

.jpg)
