Nowa długoletnia umowa Fernando Alonso z Aston Martinem została wczoraj ogłoszona i Hiszpan tym samym nie jest już (przynajmniej teoretycznie) dostępny na rynku transferowym.
Kolejny element układanki przed sezonem 2025 na miejscu, chociaż wszyscy wiedzą, że tak naprawdę najważniejsze puzzle to miejsca na sezon 2026 i wiadomo, że dwukrotny mistrz świata na pewno będzie wtedy jeszcze kierowcą Aston Martina.
Biorąc pod uwagę, jak bardzo zieloni polegają na Fernando Alonso w kontekście zdobytych punktów i wyników, to można ich uznać za wygranych. Z drugiej strony mogliby połasić się o drugiego dobrego kierowcę, ale wtedy miejsce straciłby syn właściciela, a na to chyba nie ma co liczyć.
Alonso wreszcie znalazł swoje miejsce, jest to zespół, w którym jest niekwestionowanym królem. Bez obaw o przegrane z kolegą z zespołu.
Inwestycje i entuzjazm Lawrence'a Strolla na razie nie wydają się słabnąć, a jeśli Aston Martin będzie w stanie dostarczyć bolid zdolny podjąć wyzwaniom Red Bulla, a Honda przygotuje odpowiedni silnik, to o wyniki mogą być spokojni, o ile Fernando się zbyt szybko nie zestarzeje, a póki co nic na to nie wskazuje.
Oprócz umowy wyścigowej, która obejmie kolejne dwa sezony, aż do 45. roku życia, Alonso będzie miał za sobą ćwierć wieku ścigania się w F1. Umowa ma nieokreślony okres trwania, ale zawiera postanowienia pozwalające Alonso zrezygnowanie z roli kierowcy, gdy poczuje, że jego czas w F1 dobiega końca.
Jest także gotowy na możliwość ścigania się dla Aston Martin w innych kategoriach, gdy skończy karierę, mówiąc, że może zechcieć spróbować ponownie swoich sił na Rajdzie Dakar lub 24-godzinnym wyścigu Le Mans – teraz nie musi martwić się o znalezienie miejsca w zespole, biorąc pod uwagę swoją umowę z Aston Martin.
Biorąc pod uwagę, że Fernando Alonso był jednym z czterech kandydatów wymienionych przez Toto Wolffa na wolne miejsce obok George'a Russella w przyszłym sezonie, gdy szef zespołu Mercedes poszukuje zastępstwa dla Lewisa Hamiltona, wycofanie Alonso z rynku wzmacnia szanse Antonellego.
Biorąc pod uwagę, że Sainz i Red Bull otwarcie flirtują ze sobą, Antonelli mógłby teraz stać się głównym kandydatem Mercedesa – o ile Verstappen nie wprowadzi radykalnych zmian w równaniu.
Przegranymi tej nowej umowy są na ten moment Carlos Sainz, który jeszcze nie ogłosił gdzie będzie kontynuował swoją karierę i Yuki Tsunoda. Ten drugi wydawałoby się, że był kandydatem Hondy na miejsce w Aston Martinie, a teraz zostanie pewnie w RB, bo nie oceniam jego szans na awans do Red Bulla wysoko.
Zdjęcie Aston Martin