Eddie Jordan były szef zespołu uważa, że jedynie hipotetyczna para kierowców składająca się z Charlesa Leclerca i Lando Norrisa byłaby w stanie rywalizować z Maxem Verstappenem o mistrzostwo Formuły 1. Mimo że Holender jest już faworytem do zdobycia czwartego z rzędu mistrzostwa świata, istnieje nadzieja wewnątrz padoku, że ktoś może mu się postawić .
Z 19 zwycięstwami w 22 wyścigach, Verstappen ustawił przerażający punkt odniesienia dla rywali w minionym sezonie. Eddie Jordan, wypowiedział się na temat tego, kto według niego miałby potencjalnie szansę podjąć wyzwanie. Zapytano go gdyby miał obecnie zespół, to kogo by chciał mieć za kierownicą. Szybko wskazał Leclerca jako zdolnego do walki o tytuł, z Norrisem jako jego partnerem zespołowym. Argumentował, że inni już mistrzowie świata na torze, tacy jak Lewis Hamilton i Fernando Alonso, być może już nie byliby w stanie utrzymać tempa z Verstappenem ze względu na swój wiek. Zdaniem Jordana, młodsze talenty, takie jak obecni kierowcy Ferrari i McLaren, byliby tymi, których teraz by wybrał.
Doradca Red Bulla Helmut Marko również uważa, że para Leclerc-Norris może sprawić problemy, ale to ich brak konsystencji był ich dotychczasowym ograniczeniem. Dodatkowo sądzi, że Verstappen jeszcze nie osiągnął swojego szczytu możliwości, co jest zwiastunem niepokojącym dla tych, którzy zamierzają ścigać się z kierowcą Red Bulla w przyszłości.
"Wyłącznie Leclerc i Norris to niewątpliwie wyjątkowe talenty, ale oboje pokazali słabości w kwestii konsystencji w przeszłości" - powiedział Marko dla F1-Insider. "Co więcej, Max jeszcze nie osiągnął granic swoich możliwości, będzie jeszcze lepszy. Naszym zadaniem jest dostarczenie mu samochodu równie dobrego, jak ten, który miał w 2023 roku. Wtedy znów będzie punktem odniesienia."