Hamilton w ostatnich trzech Grand Prix, dwukrotnie zderzał się z Alexem Albonem. Za każdym razem kierowca Red Bulla walczył o wygraną i lądował na końcu stawki. Horner uważa, że Alex został okrutnie ograbiony z podium, a może nawet ze zwycięstwa.
Lewis opisał kolizję jako incydent wyścigowy. Ostatecznie jednak został ukarany przez sędziów doliczeniem 5 sekund do końcowego czasu wyścigu. Fernando Alonso na taką karę pewnie powiedziałby słynne "it's a joke".
Horner na oficjalnej stronie Red Bulla powiedział: "Lewis został ukarany i jestem pewien, że gdyby był po drugiej stronie, wtedy byłoby dużo krytyki medialnej, czego Max doświadczył w przeszłości, ale jako sześciokrotny mistrz świata myślę, że te błędne oceny są czasami pomijane..."
Moim zdaniem takie sytuacje to nie nowość w Formule 1. Lewis też za młodzieńczych czasów często był tym, który był krytykowany przed media. Główny problem w dalszym ciągu to sędziowanie. Wydawane są często kontrowersyjne decyzje, rzadko kiedy są one ze sobą spójne. Kurozialne było niekaranie Hamiltona w sobotę i to, że dzień później znalazła się dodatkowa kamera, na której było ewidentnie widać, że Lewis przejeżdża obok żółtej flagi.
Już nawet nie będę wspominał o tym, że czasami trzeba długo czekać na ich reakcję. Za przykład można tu podać niedzielny wyścig i karę Sergio Pereza. Kierowca Racing Point przekroczył maksymalną prędkość w boksach. Sytuacja łatwa do sprawdzenia, w zasadzie taka, która powinna mieć miejsce automatycznie. Perez został ukarany dopiero pod koniec wyścigu, Michael Masi tłumaczył, że nie mieli wcześniej czasu na ukaranie Meksykanina...