Wyścigi bez fanów i ich konsekwencje

W Bahrajnie odbędzie się pierwszy w historii wyścig Formuły 1 bez widzów na trybunach. Okazuje się, że pierwszy wyścig w Wietnamie może spotkać podobna sytuacja. Na nowo pojawiły się tam osoby zarażone przez koronawirusa.

Wyścigi bez widowni niosą za sobą konsekwencje dla zespołów, organizotorów jak i samych fanów.

Organizatorzy Grand Prix przeważnie są dofinansowani przez lokalne samorządy i sponsorów, których oglądamy na reklamach wokół toru. Muszą oni jednak płacić Liberty Media duże pieniądze za to, że ten wyścig odbywa się w danym kraju. Jest to tak zwana opłata hostingowa. Jak możemy przeczytać w Forbes, w zeszłym roku każde Grand Prix zapłaciło średnio 28,7 miliona dolarów, co daje w sumie 602,1 miliona dolarów. Po sezonie 60% tej kwoty jest wypłacanej dziesięciu zespołom.

Ta nagroda pieniężna stanowi przychód zespołu Formuły 1, a im niższy przychód z hostingu, tym mniej pieniędzy otrzymają. Budżet typowego zespołu w 35% opiera się na tej kwocie, a dla biedniejszych może być nawet większy procent. Im więcej wyścigów się w tym roku nie odbędzie, tym większy to problem dla mniejszych i biedniejszych zespołów.

Główny dochód organizatorów Grand Prix to sprzedaż biletów, pozwala im to pokryć bieżące koszta. Bez fanów, mogą szybko popaść w długi i więcej w kalendarzu się nie pojawić. Przykładem tego może być wyścig w Niemczech, który wypadł z kalendarza, Hockenheim i Nürburgring nie mają pieniędzy na coroczne opłaty hostingowe, a tam przecież mieliśmy fanów na trybunach.

Brak kibiców oznacza brak sprzedaży biletów, więc organizatorzy wyścigu musieliby wykorzystać fundusze rządowe na pokrycie swoich kosztów bieżących. Gdyby to im się nie udało, to organizatorzy sami mogliby zbankrutować. Wyjątkiem jest tu akurat tor w Bahrajnie. Ten należy do rządu, więc tutaj problem jest mniejszy. Oni z łatwością mogą sobie pozwolić na opłaty hostingowe.

Samo Liberty Media ma w umowach kilka zapisów, które mogą wpłynąć na budżety zespołów i ich własne zyski.

- Wymagane jest minimum 16 bolidów na starcie każdego wyścigu;
- Mniejsze zyski z opłat za transmisje jeśli będzie mniej niż 15 Grand Prix;
- Mniej pieniędzy od sponsorów za każdy stracony wyścig;
- Zwrot kosztów zakwaterowania zespołów, wypłacany za każdy stracony wyścig.

Sami fani też są pokrzywdzeni. Bahrajn oczywiście zapowiedział, że zwróci pieniądze za bilety, ale wyjazd na wyścig to też transport i zakwaterowanie. Nie wszystkie koszta będzie szło łatwo odzyskać, oczywiście nadal można lecieć do danego kraju, ale przepada nam główny cel wyjazdu.

Ten sezon będzie ciężki dla Formuły 1, ostatni rok przed wielkimi zmianami regulaminowymi może być dla wszystkich mocno problematyczny.