Wyścig w Australii, nuda, czy kłębek problemów z F1

Sezon oficjalnie rozpoczął się w miniony weekend. Mercedes pokazał taką przewagę nad resztą stawki, że równie dobrze już na samym początku analizy minionego weekendu, mogę im pogratulować mistrzostwa, jednego i drugiego w sezonie 2015.

O ile, same osiągi Mercedesa nie były taką niespodzianką, tak problemy techniczne innych tak. Tylko 11 kierowców pojawiło się na mecie, tego spodziewaliśmy się w zeszłym, a nie w tym sezonie. Manor miał problemy softwarowe i nawet nie uruchomił silników, Magnussen i Kvyat odpadli w drodze na start, dwa Lotusy odpadły już po pierwszym okrążeniu.

Jeśli ktoś w sezonie 2010 powiedziałby wam, że Red Bull i McLaren będą sobie za kilka lat, tak słabo radziły to raczej byście w to nie uwierzyli. Dostawcy ich jednostek napędowych kompletnie się nie sprawdzili na początku tego roku. O ile Mercedes i Ferrari mają dużo więcej mocy, tak Renault i Honda wielkie problemy z jej przekazywaniem i reagowaniem na ruchy pedału gazu, nie mówiąc już nawet o samej niezawodności.

Pomimo dominacji Mercedesów, wyścig wcale nie był tak nudny. Oczywiście nie był też idealny, najlepiej wskazują to wyniki naszej ankiety. W skali jeden do dziesięciu na ten moment ocena wynosi - 5,09

Kierowcy Force India musieli walczyć z Buttonem o ostatni punkt, trzech debiutantów pokazało się z bardzo dobrej strony, a Sebastian Vettel i jego miejsce na podium pokazało nam, że przejście do Ferrari to była bardzo decyzja. Zabrało nam Lotusów i Raikkonena w środku stawki i jestem pewny, że wyścig byłby troszkę ciekawszy.

Zawiodło mnie ponownie Pirelli. Dostawca opon wybrał takie mieszanki, które pozwoliły jechać zawodnikom na jeden pit stop. Takie wyścigi nigdy nie będą ciekawe w momencie, kiedy wszyscy musza skorzystać z dwóch mieszanek.

Kierowcą tego wyścigu na pewno był Felipe Nasr. Taki debiut w Sauberze, który rok temu nie zdobył żadnego punktu. Czapki z głów, a biorąc jeszcze pod uwagę to, że zespół przez Giedo Van der Garde mógł wcale nie wystartować to trzeba powiedzieć, że w tym wszystkim miał też naprawdę dużo szczęścia.

Mam nadzieję, że kolejne wyścigi będą ciekawsze. Trochę w Australii mieliśmy za mało bolidów na starcie, a różnice między nimi były zbyt duże. Pirelli nie pomogło i tym samym wyszło jak wyszło. Na ten moment nie pozostało nam nic innego jak czekać na wyścig w Malezji i liczyć na deszcz.

Formuła 1 ma wiele problemów, trudno znaleźć jednoznaczne ich rozwiązanie. Jestem jednak fanatykiem, który uważa, że wyścigi w końcu same się obronią, tak jak to miało miejsce w poprzednim sezonie. To dopiero pierwsze Grand Prix, dajmy sobie czas na prawdziwą ocenę.

Dominacji Mercedesa raczej nikt szybko nie przerwie, ale chyba Nico Rosberg tak łatwo nie odpuści walki z Lewisem Hamiltonem jak w Australii?
[post_ad]