Od kiedy Pirelli dołączyło do Formuły 1 w 2011 roku ich głównym zadaniem było takie przygotowanie opon, by zawodnicy musieli 2-3 razy zjeżdżać do alei serwisowej w trakcie wyścigu. Niestety w zeszłym sezonie musieli wybrać dosyć konserwatywne podejście. Spowodowane to było większym momentem obrotowym nowych jednostek napędowych i obawą, że tylne opony będą zużywać się zbyt szybko.
Dyrektor sportowy Pirelli Paul Hembery twierdzi, że w sezonie 2015 nie mamy spodziewać się wielkich zmian w doborze opon na poszczególne wyścigi, ale pomimo tego powinny być one ciekawsze. W porównaniu do początku sezonu 2014 moc jednostek napędowych wzrośnie, a docisk jest coraz większy z wyścigu na wyścig. Najlepsze zespoły cały czas przygotowują poprawki, które pomagają wrócić im do poziomu docisku z poprzednich lat.
Zdaniem Pirelli czasy okrążeń w tym roku spadną, o jedną, a nawet dwie sekundy na okrążeniu, a to jest duża zmiana. Mam nadzieję, że tak też się stanie i czeka nas ciekawy sezon, w którym komentatorzy za dużo o samych oponach nie będą musieli mówić.