W tym sezonie bolidy osiągają na prostych zdecydowanie większe prędkości dzięki nowym silnikom i słabszemu dociskowi. Wiele się mówi o tym, że na prostej startowej zawodnicy rozpędzą się nawet do 360km/h. Biorąc pod uwagę duże problemy z hamulcami w bolidach Mercedesa i Williamsa w poprzednich wyścigach, niezawodność tych elementów może być tutaj nadzwyczaj ważna.
W poprzednich latach zwycięstwa odnosili tutaj zawodnicy wybierający większy docisk w zakrętach niż prędkość na prostych. Była to zdecydowanie prostsza opcja. Kierowcy mogli z większą prędkością pokonywać zakręty i nie musieli walczyć o przyczepność na dohamowaniach. Teraz będzie dużo ciekawiej, ale też łatwiej o błędy.
Oczywiście jednostki napędowe też już są na skaju wytrzymałości, a na tym torze moc silnika jest decydującym czynnikiem. Dlatego też trudno będzie liczyć na kolejną niespodziankę i wygraną Daniela Ricciardo na tym torze.
Pirelli do Włoch zabrało dwie najtwardsze mieszanki. Ostre dohamowania i duże przeciążenia boczne w szybkich zakrętach sprawiają, że guma w ich oponach musi wiele wytrzymać. Jeśli chodzi o strategie to taki wybór mieszanek raczej pozbawi nas wielu zjazdów do alei serwisowej.
Mercedes prowadzi zdecydowanie w klasyfikacji konstruktorów. Nico Rosberg ostatnio powiększył przewagę nad Lewisem Hamiltonem do 29 punktów. Brytyjczyk ponownie będzie chciał odrabiać straty do swojego kolegi z zespołu, miejmy nadzieję, że nie za wszelką cenę. Chciałbym oglądać walkę tych kierowców na torze, a nie poza nim.
Przed weekendem Caterham oficjalnie potwierdził, że Kamui Kobayashi powróci do bolidu CT05 w trakcie Grand Prix Włoch.