„Dirt: Showdown” to gra polegająca na rozbijaniu samochodów lub próbie dojechania do mety w jednym kawałku. To tak z grubsza. Nie chodzi tutaj o szukanie idealnego toru jazdy czy urywaniu kolejnych sekund z czasu okrążenia. To jest po prostu gra, która ma wam zając troszkę czasu na wyrzucenie z siebie stresów mijającego dnia. Wszystkie chwyty są tutaj dozwolone.

Minusem dla mnie jest to, że tory po których się ścigamy to modyfikacje tych z DIRT-3. Także pod tym względem to troszkę odgrzewany kotlet. Poza tym no nie ukrywając nie jest to gra skierowana dla maniaków symulacji, typu Grand Turismo czy F1. Oceniając ją jednak jako grę stricte zabijającą czas, nie jest źle.
Fanów takich gier jak klasyk - Destruction Derby usatysfakcjonują zamknięte areny, na których jedynym celem jest masakrowanie innych maszyn i zdobywanie za to punktów. Mamy też swego rodzaju sumo, gdzie musimy zrzucić przeciwników z platformy. Gra jest dosyć powtarzalna, zatrzyma was jednak przed ekranami na jakiś czas. Na pewno do niej wrócicie w celu wyżycia się na innych zawodnikach, czy też online.

„Dirt: Showdown” to taki chyba eksperyment. Trudno mi ocenić ilu z was się spodoba, bo jest to coś innego niż GRID, DIRT czy F1. Różnorodność trybów i świetny model jazdy przekładają się tu jednak na godziny zabawy na wysokich obrotach.
Moja ocena - 4/6 - za dobrą rozrywkę na pochmurne dni
Jeśli nie należycie do graczy, którzy są lubią w ten sposób rywalizować to odejmijcie od oceny z 2 punkty.Za udostępnienie gry do recenzji dziękuję dystrybutorowi - firmie Techland