Zaledwie tydzień po Grand Prix Stanów Zjednoczonych, Formuła 1 przenosi się na południe, do Meksyku. W przeciwieństwie do poprzedniego weekendu w Austin, w Mexico City czeka kierowców tradycyjny format wyścigowy. Tysiące pasjonatów z Meksyku zjadą się na Autodromo Hermanos Rodriguez, licząc na zaciętą rywalizację na czele stawki, podobnie jak to miało miejsce na Circuit of the Americas. Jednak dla największego bohatera narodowego, Sergio Péreza, może to być ostatni domowy weekend w karierze.
Sergio Pérez, mimo statystycznie najlepszego sezonu w karierze w 2023 roku, kiedy to zajął drugie miejsce w klasyfikacji kierowców, od dwóch lat zmaga się z presją wynikającą z porównania do swojego dominującego kolegi z zespołu, Maxa Verstappena. Choć podpisanie przedłużenia kontraktu z Red Bullem na początku roku miało przynieść stabilizację, wyniki Péreza pozostają dalekie od oczekiwań. Różnica w zdobywanych punktach między nim a Verstappenem stała się tak duża, że zagroziła pozycji Red Bulla w klasyfikacji konstruktorów. Mimo publicznego wsparcia, jakie Christian Horner okazuje swojemu kierowcy, nie unika przy tym otwartych komentarzy o potrzebie lepszych wyników.
W zeszłym roku Pérez zakończył swój domowy wyścig w dramatycznych okolicznościach, odpadając z rywalizacji już na pierwszym zakręcie po kolizji z Charlesem Leclercem. W tym sezonie presja na poprawę jest jeszcze większa, szczególnie w kontekście udanego występu Liama Lawsona w zeszły weekend, co dodatkowo podsyca spekulacje o przyszłości Meksykanina.
Mercedes to kolejna ekipa, której forma pozostaje zagadką. Choć wygrali trzy wyścigi w 2024 roku, ich wyniki są nieprzewidywalne z weekendu na weekend. W Austin wydawało się, że będą walczyć o czołowe pozycje, jednak seria błędów i pecha doprowadziła do katastrofy. George Russell zdołał zająć szóstą lokatę, ale Lewis Hamilton wypadł z rywalizacji już na drugim okrążeniu. Pytanie, która wersja Mercedesa pojawi się w Meksyku – ta dominująca, czy ta zmagająca się z problemami?
Kwestie regulaminowe związane z limitem toru ponownie budzą kontrowersje po wydarzeniach w Austin. Lando Norris stracił podium, gdy uznano, że wyprzedził Maxa Verstappena niezgodnie z przepisami, mimo że obaj kierowcy opuścili tor. To skłoniło do debaty nad tym, jak przepisy są egzekwowane, a sprawa ta będzie niewątpliwie jednym z gorących tematów w nadchodzący weekend.
Chociaż uwaga zwykle skupia się na czołówce, walka o szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów również się zaostrza. W Austin Haas wyprzedził RB, co jest wynikiem systematycznej poprawy wyników ekipy prowadzonej przez nowego szefa, Ayao Komatsu. Dzięki współpracy technicznej z Toyota Gazoo Racing, Haas notuje najlepszy sezon od 2018 roku. Jednak RB, który rok temu w Meksyku osiągnął dobry wynik dzięki Danielowi Ricciardo, ma nadzieję na rewanż.
Na meksykańskim torze zobaczymy także drugiego lokalnego kierowcę, Pato O’Warda, który w piątkowym treningu poprowadzi bolid McLarena. Dla O’Warda, który regularnie startuje w IndyCar, będzie to trzeci występ w Formule 1 w karierze, a pierwsza okazja do zaprezentowania się przed rodzimą publicznością.
Nie można również zapomnieć o Fernando Alonso, który w ten weekend zapisze się w historii jako pierwszy kierowca, który pojawi się na liście zgłoszeń do 400. Grand Prix.
W piątek zespoły będą miały okazję przetestować nowe opony na sezon 2025. Sesja treningowa została przedłużona o 30 minut, aby umożliwić Pirelli wypróbowanie nowej mieszanki opon, który ma poprawić strategie na ulicznych torach, takich jak Monte Carlo, gdzie w tym roku wyścig był wyjątkowo monotonny.