Nie tak dawno oliwy do ognia w tym temacie dolał nie kto inny, jak Michael Andretti - odnoszący ogromne sukcesy amerykański kierowca i właściciel zespołu w IndyCar, mistrz serii CART w roku 1991, a zarazem syn Mario Andrettiego - mistrza świata Formuły 1 z 1978 roku. Ze strony klanu Andrettich padła głośna oferta związana ze zgłoszeniem zespołu do F1.
„Nie tylko Michael Andretti chce wejść do Formuły 1”, przyznał Domenicali. „Może jest najbardziej głośny, ale mamy więcej niż cztery lub pięć próśb o rozważenie dodatkowego zespołu jako części Formuły 1.” Jak jednak sugeruje Domenicali, chociaż F1 będzie dyskutować z organem zarządzającym FIA na temat potencjalnego posiadania ponad 10 zespołów na starcie, aby „znaleźć odpowiednią strategię na przyszłość”, nie jest przekonany, że sport tego potrzebuje.
„Muszę być bardzo szczery, dzisiaj F1 z 10 zespołami, z konkurencją na torze, jest bardzo, bardzo solidną serią wyścigową” – wyjaśnił. „Są zawiłości, które należy wziąć pod uwagę, jeśli będziemy chcieli dodać inne zespoły. Dlatego, szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby to był najważniejszy element rozwoju F1”.
Równocześnie podkreślił zeszłoroczną intensywną walkę o tytuł, dodając: „Pod koniec dnia, gdy w ostatnim wyścigu sezonu walczyło dwóch kierowców i dwa zespoły – zainteresowanie serią było na szczycie. Jeśli mamy w tym roku, a taką mamy nadzieję, więcej zespołów i więcej kierowców zdolnych do walki o zwycięstwo, to nam w zupełności wystarczy”.
Dla przypomnienia: 11 zespołów w stawce po raz ostatni widzieliśmy w 2016 roku, a 12 zespołów - w latach 2010-2012.