Prawda o tym, czy czasy testów się liczą, czy nie

Mercedes wydaje się, że jest bardzo pewny swoich wyników z pierwszej tury zimowych testów. Dlaczego? Ponieważ właśnie napisali o tym na swojej stronie i poniżej przetłumaczyłem ich tekst, by pokazać wam, jak to wygląda z ich perspektywy. Dowiedzie się też ciekawostki o Ferrari i ich tempie w pierwszej turze zimowych testów.

Wiele razy zapewne słyszeliście:  "Oczywiście, że czasy z testów się nie liczą..."

PS Pomijamy tutaj tezę, która mówi, że czasy się liczą tylko wtedy kiedy nasz zawodnik jest lepszy od swojego kolegi z zespołu, a nie liczą, jak jest wolniejszy

Tylko, czy to prawda? 

Każdy zespół analizuje każde okrążenie w swoich komputerach, używając technik, które powstały na przestrzeni wielu sezonów. Jest możliwe określić, z zadziwiającą dokładnością kolejność wszystkich w stawce na podstawie tego co widzieliśmy w testach zimowych.

Prawdą jest oczywiście, że strategowie mają do czynienia ze sporą ilością niewiadomych. Ilość paliwa, tryb pracy silnika, osiągi opon i to jak mocne jest tempo danego kierowcy, to wszystko to niewiadoma, lub teoretyczna niewiadoma. Jeśli spojrzysz na te dane wystarczająco długo, stopniowo porzucają swoje tajemnice.

Zaczynamy od rzeczy, które znamy. Znamy czas okrążenia. Znamy liczbę okrążeń. Znamy (z dużą dokładnością) ilość paliwa, jaka jest spalana na danym okrążeniu. Wiemy (z naszych symulacji), o ile szybciej bolid będzie jechał, z każdym okrążeniem uwzględniając spalane paliwo. Wiemy również (z odpowiednią dokładnością), o ile wolniej opona będzie jechać z każdym okrążeniem wyścigowym.

Dysponujemy szacunkową różnicą czasu między wszystkimi mieszankami opon, które stopniowo stają się coraz dokładniejsze w miarę postępu testu. Mając to w swoich rękach, możemy zacząć wyliczać różne rzeczy.

Zespoły mają tendencję do robienia podobnych rzeczy każdego roku. Większość z nich korzysta z trzech poziomów paliwa: niższe obciążenie paliwem dla osiągów, średnie obciążenie paliwem dla większości ich pracy i pełne zbiorniki dla symulacji wyścigowych. Dla każdego zespołu te trzy poziomy są inne, ale, co dziwne, nie różnią się zbytnio z roku na rok. Nasze wstępne przypuszczenia zakładają, że każdy zespół będzie robił to samo, co rok wcześniej.

Bierzemy więc czasy i na podstawie tego ile dany zawodnik przejechał okrążeń, możemy zgadywać, z jakim obciążeniem jechał. Robimy to poprzez liczenie okrążeń. Jeśli bolid przejeżdża 10 okrążeń, to wiemy, że na jedno okrążenie zużywa (powiedzmy) 1,7 kg, wtedy w baku musiało znajdować się co najmniej 17 kg paliwa, aby wykonać ten przejazd. W rzeczywistości, zespoły nie lubią jechać na oparach, więc jest bardziej prawdopodobne, że w bolidzie było co najmniej 27 kg paliwa. Jeśli naszym poprzednim założeniem było, że ten zespół normalnie jeździ z 50 kg w testach, wtedy dostosujemy nasze wstępne przypuszczenia, aby stwierdzić, że w samochodzie prawdopodobnie znajdowało się od 27 kg do 50 kg paliwa. Gdy zespół wykonuje wiele przejazdów, te szacunkowe wyliczenia okazują się zaskakująco dokładne.

Jeśli widać, że osiągi danego zespołu mocno skaczą w trakcie dnia, to główne założenie jest taki, że zmienia się obciążenie paliwem. Prawdziwy wgląd w sytuację, przychodzi wtedy, gdy zespół próbuje pokonać dystans wyścigowy. Wykonanie pełnego dystansu wyścigowego ze zmianą opon w boksach, oznacza, że zespół musi mieć zbiorniki zbliżone do pełnych. To radykalnie zawęża błąd w naszych szacunkach, pozwalając na bardziej lub mniej bezpośrednie porównanie czasów na dystansie wyścigu.

Oprócz weryfikowania poziomów paliwa obserwujemy tempo rywali za pomocą systemu GPS. W ten sposób możemy weryfikować z dużą dokładnością moc bolidów. Dzięki temu wiemy kiedy dany zespół korzysta, z jakiej mapy silnika oraz jakie wtedy osiągnął czasy.

Sumujemy użyte mieszanki, moc silnika, ilość paliwa, czasy okrążeń i pod koniec pierwszego dnia pojawiają się mgliste założenia. Pod koniec pierwszych testów informacje już są dosyć dokładne.

Co zatem można powiedzieć po pierwszej turze testów?

Jakie są prawdziwe niewiadome? Nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie jedzie troszkę wolniej, niż by tak naprawdę mógł. Nikt nie wie, czy na kolejne testy Red Bull nie przywiezie nowego pakietu poprawek, nikt nie wie, dlaczego Ferrari cały czas korzystało z małej mocy silnika w trakcie pierwszych testów niż pozostali korzystający z ich jednostek napędowych.

Mercedes przewiduje, że walka w Melbourne będzie zacięta. Środek stawki zbliżył się do czołówki i kolejność też się wymieszała. Podsumowują stwierdzeniem, że czasy testowe nie są nic nie warte, one są kopalnią złota, jeśli masz czas, żeby je dokładnie przeanalizować...

Podsumowując

Mercedes nam udowadnia, że czasy testów się liczą. Są osoby, które są w stanie lepiej ocenić różnice między poszczególnymi zawodnikami i zespołami. Oczywiście nie wszystkim trzeba ufać, ale trzeba brać pod uwagę, że tak jest.