Bez zmian w przyszłorocznym kalendarzu

Prawdopodobnie pod koniec przyszłego miesiąca poznamy kalendarz Formuły 1 na sezon 2017.

Z dotychczasowych doniesień wynika, że ponownie będziemy mieli 21 miejsc, które odwiedzi największy cyrk na świecie. Pierwszy wyścig będzie miał miejsce 26 marca w Melbourne.

Co nowego w kalendarzu? Plotki mówiły o zawitaniu do Las Vegas, RPA, Francji, czy też na tor Imola w San Marino. Prawda jest jednak taka, że nie będzie ani jednej nowej lokalizacji w przyszłym sezonie.

Zaczynamy od Australii, potem Chiny i kolejne wyścigi, które będą rozstawione tak jak w tym roku. Nawet na GP Niemiec wrócimy na tor Hockenheimring, gdzie już dawno nie było dwóch wyścigów z rzędu.

Bernie zaoferował obniżenie opłaty za organizację o połowę z ponad 20 do 11 milionów euro rocznie. Sam natomiast zgarnąłby wpływy z sprzedaży biletów. Nie wiem jak taki układ miałby być dobry dla właścicieli toru, ale negocjacje trwają.

Zresztą nic dziwnego, nie tylko Niemcy mają problem z płaceniem ponad 20 milionów dolarów za organizacje Grand Prix. Monza, Interlagos, Silverstone, Sochi, czy popularny wyścig w Singapurze również mają problem z uzbieraniem wymaganej kwoty.

Sami zapewne nie raz widzieliście puste trybuny nawet w trakcie niedzielnego wyścigu. Tegoroczne GP Belgii było chyba jednym z niewielu wyjątków gdzie wszystkie bilety były sprzedane. Nawet dziennikarze twierdzą, że takich tłumów nie widzieli od czasów Schumachera.

Daty przedsezonowych testów jeszcze nie zostały ustalone.