Zapowiedź GP Australii

Ferrari zagrozi Mercedesowi?
To był pierwszy i najważniejszy temat, który wszyscy poruszali w trakcie zimowej przerwy. Mam nadzieję, że to właśnie będzie główny punkt programu w tym sezonie. Dużo pokaże nam ten pierwszy weekend w Australii. Po ostatnich dwóch latach dominacji Mercedesa, liczę i zapewne wielu z was na powiew świeżości w Formule 1.

Ferrari przez zimę mocno poprawiło swoją jednostkę napędową, rozwiązali też główne problemy bolidu. Konstrukcja jest mocno odchudzona, a przednie zawieszenie push-rod, które bardziej pasuje Sebastianowi Vettelowi, powinno mu pomóc w uzyskiwaniu lepszych wyników. W trakcie zimowych testów i dłuższych przejazdów praktycznie utrzymywali tempo Mercedesa, niektórzy podają, że strata wynosiła tylko 0,2 sekundy na okrążeniu.

Do tej pory piętą achillesową Ferrari były okrążenia kwalifikacyjne. Włoski zespół podobno mocno popracował nad kwalifikacyjnym trybem jednostki napędowej. Jeśli będą do wyścigów startować z pierwszej pozycji, a nie dalszych rzędów, to na pewno może im to ułatwić walkę o zwycięstwa.

Od pojedynku Mercedesa z Ferrari zależy to, czy ten sezon będzie można zaliczyć do udanych.

Nikt nie wie jakie jest prawdziwe tempo poszczególnych zespołów, a te poznamy dopiero w trakcie kwalifikacji i wyścigu. Odpowiedzi nie poznamy jeszcze w trakcie treningów, ponieważ tor w Australii jest kompletnie nie nagumowany i będzie mocno ewoluował w trakcie poszczególnych sesji. Co ciekawe, jeśli w trakcie pierwszego weekendu z F1 w tym roku będzie padać, to odpowiedzi na wszystkie pytania nie poznamy do pierwszego suchego Grand Prix.

Gdzie F1 będzie transmitowana?
Formuła 1 od tego sezonu w Polsce będzie pokazywana wyłącznie na kanałach Eleven Sports Network, oraz przez internet poprzez usługę player.pl. Koszt pakietów sportowych w których znajdują się dwa kanały Eleven i Eleven Sports to przeważnie 15,90zł

Pierwszy wyścig w tym sezonie komentować będą Mikołaj Sokół i Michał Gąsiorowski. Pierwszego pewnie znacie, wywiad z drugim możecie przeczytać tutaj.

Hamilton kontra Rosberg
Koniec poprzedniego sezonu to sukces Rosberga. Tak wiem, to Hamilton po raz kolejny zdobył tytuł mistrzowski, ale to Nico wygrywał ostatnie wyścigi i teraz pytanie brzmi, czy Lewis go powstrzyma. W sezonie 2014 to Niemiec wygrał pierwszy wyścig, a Brytyjczyk później odrabiał straty. Sezon był ciekawy do samego końca. Rok temu Lewis zniszczył Nico w pierwszych wyścigach, a później już nie miał o co walczyć, tytuł miał już zapewniony.

Mercedes już zapowiedział, że kierowcy będą mieli więcej swobody w walce niż w poprzednich sezonach. Rok temu ich strategie były nudne jak flaki z olejem. Teraz już po wyborze opon na pierwszy w tym sezonie wyścig widać, że mogą próbować różnej taktyki.

Mam nadzieję, że ktoś się włączy do walki pomiędzy tą dwójką kierowców. Chyba nawet ich fani, woleliby, żeby najlepszy zawodnik tytuł faktycznie wygrał, a nie tylko krążył od startu do mety na pierwszej pozycji.

W końcówce lat 90, gdy mocno kibicowałem Schumacherowi to właśnie jego walka z Hillem, Villeneuvem, a potem Hakkinenem nakręcała mój fanatyzm w F1. Nie ważne, że Michael nie mógł wygrać tytułu, ale w każdym sezonie liczył się w rywalizacji. Teraz również potrzebujemy takiego zawodnika.

Co z tym McLarenem?
W trakcie zimowych testów przejechali dużo więcej okrążeń niż w sezonie 2014. Problemów technicznych było mniej, a jednostka napędowa mocniejsza. Tylko, czy to wystarczy na walkę o miejsca na podium?

Ten zespół to ponownie wielka niewiadoma. Tylko oni korzystają z silników Hondy i tracą na tym wiele przejechanych kilometrów, a tym samym doświadczenia inżynierów w zachowaniu silnika w ekstremalnych warunkach. Co z tego, że ich silniki na hamowni przejeżdżają dystans kilku wyścigów, jak tor to kompletnie inne wyzwanie.

Przed nimi znajdują się Williams, Red Bull Force India i Toro Rosso. Wydaje się, że mają lepsze tempo od Haasa, Manora i Saubera. Jenson Button i Fernando Alonso już chyba dawno odkochali się od Formuły 1 i ich doświadczenie wcale McLarenowi nie pomaga. Tam przydałaby się świeża krew.

Powrót Renault
Z końcem poprzedniego sezonu pożegnaliśmy się z Lotusem i do Formuły 1 wróciła marka, która jeszcze kilkanaście lat temu odnosiła wielkie sukcesy. Każdy chciał posiadać silnik Renault, a bez niego trudno było walczyć o mistrzowski tytuł. Teraz? Zespół przechodzi wielkie zmiany, jednostka napędowa nie należy do najlepszych. Walka o wysokie pozycje będzie trudna.

Po tym jak prezentuje się bolid, łatwo stwierdzić, że ten rok to tylko przygotowania do sezonu 2017. Wtedy Renault nie będzie ograniczone w modyfikacji silnika poprzez tokeny. Dodatkowo im wcześniej zaczną się przygotowywać do wielkich zmian w wyglądzie bolidów, tym mocniej mogą zaskoczyć już na starcie kolejnego sezonu.

Apropo, świeżej krwi. W końcu dobry, nowy zespół?
Haas jest najnowszym nabytkiem stawki F1. Poprzednicy, czyli Virgin Racing, HRT i Lotus/Caterham zadebiutowali w 2010 roku i ścigali się wyłącznie ze sobą na końcu stawki.

Haas ma trochę ciekawsze podejście do startów. Współpraca technologiczna z Ferrari wskazuje na to, że szybciej mogą dołączyć do środka stawki. Nikt chyba nie pokazał się na starcie z tak dobrej strony, od czasów Toyoty w 2002 roku, a tamci mieli dużo większy budżet.
Podsumowując
Ja liczę na dobrą walkę o tytuły od pierwszego wyścigu. W teorii nic nas w tym sezonie nie może zaskoczyć. To trzeci rok praktycznie takich samych przepisów, a jednak to właśnie tej niespodzianki w wykonaniu Ferrari chyba wszyscy liczą.

Czego wy oczekujecie po nowym sezonie? Bo na pewno nie niedzielnych procesji i dwóch dodatkowych godzin snu w niedzielę.