Słowo na niedzielę - zapowiedź GP Australii 2016

Jutro 6:00 start pierwszego wyścigu w tym sezonie. Na ten moment każdy fan ma chyba bardzo mieszane uczucia. Najpierw wysokie oczekiwanie na ten weekend. Potem pierwsze treningi, które za dużo nie pokazały. Wiemy tylko, że Hamilton i Mercedes są mocni jak zawsze, a dzisiejsze kwalifikacje mocno popsuły humory fanom na świecie.

Kontrowersyjny format sprawił, że mogliśmy oglądać dużo akcji na początku każdej z części kwalifikacji, ale pod sam koniec nie było już, co pokazywać. Na 4 minuty przed końcem Q3 wszystkie karty były rozdane. Emocji jakoś też mniej. Jutro spotkanie szefów zespołów i zapadną decyzję o zmianach, bo już jest pewne, że w Bahrajnie takich kwalifikacji nie będzie.

W starych kwalifikacjach zespoły odpadające w Q1 i Q2 zachowywały opony na wyścig i wtedy mogły w teorii awansować przed tych z Q3, teraz tempo jest tak zabójcze, że Ci z Q2 nie wyjeżdżali pod koniec, bo nie mieli opon....

Po kwalifikacjach wiemy, że Mercedes jest mocny. Lewis Hamilton wygrał wszystkie treningi, wszystkie części kwalifikacji i w zasadzie spacerowym tempem powinien jutro wygrać wyścig.
Tempo Lewisa było dzisiaj równie niesamowite jak rok temu w Melbourne i o ile pod koniec zeszłego sezonu przegrywał każde kolejne kwalifikacje z Rosbergiem, tak teraz Niemiec nie mógł znaleźć odpowiedzi na czasy okrążeń swojego kolegi z zespołu.

Sam wyścig w Melbourne często jest mocno nieprzewidywalny. Czasami rezultaty pierwszego Grand Prix sezonu, kompletnie nie pokrywają się z późniejszym tempem poszczególnych ekip. Chociaż nie będziemy się oszukiwać, że nagle Mercedesy mocno zwolnią. W tym momencie są nie do pokonania, ale ta ich przewaga może topnieć w trakcie sezonu. W trakcie wyścigu Ferrari będzie też bliżej ich tempa.

Czyli czeka nas jutro poranna procesja? Mam nadzieję, że nie. Na co więc możemy liczyć.

Od tego sezonu komunikacja kierowców z inżynierami przez radio jest mocno ograniczona i to może mieć wpływ na wyścig. Zawodnicy mogą mieć większy problem w ustalaniu tempa, kontroli zużycia paliwa i podejmowaniu strategicznych decyzji. Te jednostki napędowe są naprawdę mocno skomplikowane, mają różne tryby i jeśli dany zawodnik teoretycznie będzie ich używał w nieodpowiednich momentach to może zniszczyć silnik.

Rok temu mieliśmy przez Mercedesa serwowane zawsze identyczne strategie dla swoich kierowców. Przez to kompletnie nie było między nimi walki, w tym roku wybór opon przed wyścigiem i później kontrolowanie bolidu przez kierowcę, a nie inżyniera może mieć duży wpływ na osiągi i walkę pomiędzy zawodnikami z tego samego zespołu.

Nie ukrywam, że liczę na Ferrari i ich tempo w trakcie wyścigu. Może ich jednostka jeszcze nie jest tak mocna jak Mercedesa, ale może zużycie opon, czy paliwa będzie miało pozytywny wpływ na ich tempo na długim dystansie.

Tuż za pierwszą czwórką na starcie uplasował się Max Verstappen i to na jego osiągi zwracałbym baczną uwagę. Kierowca Toro Rosso korzysta tylko z zeszłorocznych jednostek Ferrari, a jego wyniki są niesamowite. W przyszłym roku pewnie trafi do Red Bulla o ile ten zapewni sobie silniki Mercedesa poprzez wsparcie Aston Martina.

Środek stawki to wielka niewiadoma. Mamy Williamsa i Force Indię z silnikami Mercedesa. Mamy mocnego Red Bulla i nieobliczalne Toro Rosso. Renault i Haas dopiero się rozkręcają, a McLaren, jest aż o 5 sekund szybszy niż rok temu. Dotychczasowe sesje nie pokazały nam prawdziwego obrazu formy poszczególnych zespołów.

Na koniec taka ciekawostka. FIA właśnie zakazała kierowcom wyrzucać zrywek z kasków na torze i w pit lane. Dlaczego? Bo to jest największy problem Formuły 1 w obecnych czasach.... a szczerze kompletnie nie wiem. Może dlatego, że to przecież ekologiczny sport...

Start o 6:00, wcześniej od 5:20 studio w Eleven Sports Network. Widzimy się rano?