Słowo na niedzielę przed finałem sezonu


Za nami bardzo emocjonujący sezon. Oglądaliśmy wiele ciekawych wyścigów. Oczywiście znalazły się też słabsze, ale podsumowując, można powiedzieć, że w tym roku nie można było się nudzić, nawet pomimo wielkiej dominacji kierowców zespołu Mercedes. Lewis Hamilton i Nico Rosberg dostarczyli nam emocjonujących sesji kwalifikacyjnych i wiele razy pokazali nam na co ich stać w walcząc koło w koło w niedzielne popołudnia.

Daniel Ricciardo, który w tym sezonie dołączył do Red Bull pokazał niesamowitego ducha walki. Najlepiej niech świadczą o tym jego wyniki. Trzy wygrane wyścigi i lepsze tempo od Sebastiana Vettela w prawie każdym wyścigu, czego chcieć więcej. Jeśli już jesteśmy przy aktualnym mistrzu świata to zapewne wolałby on o tym sezonie jak najszybciej zapomnieć. Słabe wyniki, ciągłe awarie, ale pomimo tego czwarte miejsce w klasyfikacji kierowców.

Fernando Alonso jak w każdym sezonie dawał z siebie wszystko. Dyskwalifikacja Red Bulli z dzisiejszych kwalifikacji oznacza, że może on jeszcze Vettela w klasyfikacji generalnej wyprzedzić. Traci do Niemca tylko 2 punkty.

W trakcie sezonu najpierw liczyliśmy na Polsat i na to, że pokaże wyścigi. Potem narzekaliśmy na słaby dźwięk nowych jednostek napędowych. Na koniec obawialiśmy się, że do Abu Zabi dojedzie tylko kilka zespołów z powodu ich problemów finansowych. Pomimo tych wszystkich problemów Formuła 1 obroniła się samymi wyścigami. Nie musicie podzielać tego zdania, ale wyścigi były ciekawsze, w wielu do ostatnich okrążeń nie wiadomo było kto wygra. To, że w Rosji mieliśmy procesję to tylko wyjątek od reguły.

Największym problemem ostatnich lat są oczywiście finanse zespołów. Dotychczasowe zmiany zamiast pomóc wyrównać stawkę tylko ją rozciągnęły i na dodatek najsłabsze teamy odpadły z walki. Nie wiadomo jaka czeka nas przyszłość i co jeszcze Bernie Ecclestone wymyśli by napchać swoje kieszenie. Formuła 1 przeżywała już niejeden kryzys i miejmy nadzieję, że i tym razem uda się tej serii wrócić na szczyt, ja wiem jedno. Na pewno pozostanę na swoim miejscu i na kolejne sezony będę czekał z utęsknieniem.

Jutro Nico Rosberg do wyścigu wystartuje z pierwszej pozycji. Obok niego w pierwszym rzędzie zobaczymy Lewisa Hamiltona. Ten drugi aktualnie prowadzi w klasyfikacji mistrzowskiej i wystarczy, że dojedzie drugi do mety. Oznacza to, że nie musi być jutro agresywny, nie musi atakować Rosberga. Wystarczy, że będzie szybszy od Williamsów. Nie wykluczam jednak, że Hamilton będzie chciał pokazać, że to on bardziej zasługuje na ten tytuł i zwycięży z Rosbergiem walcząc fair play.

Dla Nico zadanie wygląda trochę trudniej. Nie tylko musi wygrać, ale musi też liczyć na potknięcie Lewisa. Raczej nie ma się co oszukiwać, że inni kierowcy zagrożą zawodnikom Mercedesa patrząc na ich tempo z sesji treningowych.

Nie chce tutaj opisywać możliwych strategii, czy scenariuszy wyścigu w Abu Zabi. Nikt nie wie co nam przyniesie jutrzejszy dzień, ale mam nadzieję, że będę zadowolony z końcowego wyniku. Jutro poznamy najlepszego zawodnika sezonu 2014 i oby był to kierowca, który na ten tytuł zasłużył.